Spadek cen ropy naftowej na rynkach spowodował, że cena nawet tej szlachetniejszej, z mniejszą zawartością siarki nie stanowi tak wielkiego, jak się spodziewano, problemu wzrostu kosztów transportu morskiego – mówi Anna Niedziółka, dyrektor Biura Administracji w Zarządzie Morskiego Portu Gdańsk.
Minęły dwa tygodnie od momentu wejścia w życie tzw. dyrektywy siarkowej. Zgodnie z nowelizacją prawa międzynarodowego – Załącznika VI do Konwencji MARPOL 73/78, Morze Bałtyckie zostało wyznaczone obszarem specjalnym ze względu na emisję dwutlenku siarki (SECA). Stąd też, od 1 stycznia 2015 r. obowiązuje na Bałtyku (jak również m.in. na Morzu Północnym i Kanale La Manche) konieczność stosowania paliw zawierających nie więcej niż 0,1% siarki lub stosowania urządzeń ograniczających emisję siarki w spalinach do ilości równoważnej stosowaniu paliwa niskosiarkowego (0,1 % lub poniżej). Obowiązek wynikający z konwencji został wprowadzony do przepisów krajowych, poprzez uchwalenie Ustawy o zapobieganiu zanieczyszczaniu morza przez statki.
– Przed wejściem w życie tych przepisów, prognozowano spadek konkurencyjności transportu morskiego w rejonie Bałtyku, w związku z wyższymi cenami paliwa o obniżonej zawartości siarki, przewidywanymi problemami z jego dostępnością lub koniecznością zainwestowania w urządzenia oczyszczające. Spadek cen ropy naftowej na rynkach spowodował, że cena nawet tej szlachetniejszej, z mniejszą zawartością siarki nie stanowi tak wielkiego, jak się spodziewano, problemu wzrostu kosztów transportu morskiego – mówi Anna Niedziółka z Portu Gdańsk, podkreślając jednocześnie, że okres 2 tygodni to zbyt mało, by wyciągnąć kategoryczne wnioski, czy wejście w życie dyrektywy siarkowej spowodowało zmniejszenie liczby statków zawijających do portu. Niewykluczone jednak, że statystycy z Portu Gdańsk będą jednak prowadzić tego rodzaju monitoring.
„Gazeta Wyborcza Szczecin” podała przed kilkoma dniami, że dotychczas paliwo stosowane na polskich promach kosztowało ok. 350 dolarów za tonę, a obecnie jest to ok. 600 dolarów. Jednak rok temu, gdy ropa była znacznie droższa, cena 1 tony paliwa kosztowała ponad 900 dolarów. Jarosław Siergiej, prezes Polskiej Żeglugi Bałtyckiej, powiedział „GW”, że wszyscy armatorzy operujący na Morzu Bałtyckim podnoszą obecnie ceny swoich usług o 10-15%.
Fot. PBS