Ministrowie odpowiedzialni za sprawy rybołówstwa porozumieli się w poniedziałek w Luksemburgu ws. kwot połowowych dla głównych gatunków ryb w Morzu Bałtyckim na przyszły rok. Ekolodzy alarmują, że limity są za wysokie i zagrażają gatunkom.
Rada ds. rybołówstwa postanowiła zwiększyć uprawnienia do połowów gładzicy (+43 proc.), szprota (+3 proc.), dorsza z zachodniego stada (+70 proc.) i śledzia w Zatoce Ryskiej (+7 proc.).
Ministrowie ustalili utrzymanie dotychczasowych limitów połowów dla łososia w głównym basenie Morza Bałtyckiego. Porozumienie przewiduje też zmniejszenie kwoty dla śledzia w środkowej części akwenu (-26 proc.), śledzia w Zatoce Botnickiej (-7 proc.), śledzia zachodniego (-48 proc.).
Połowy dorszy we wschodnim Bałtyku, gdzie łowią głównie polscy rybacy, mają być ograniczone o 15 proc., natomiast łososi w Zatoce Fińskiej o 3 proc. Polska opowiadała się za tym, by chronić dorsze w Bałtyku zachodnim, jednak państwa zainteresowane połowami w tej części morza nie zgodziły się na to.
Bałtycki dorsz od lat nie może się odrodzić. Zła kondycja gatunku (tzw. chudy dorsz) czy brak występowania tej ryby w strefie przybrzeżnej to poważny problem, na który ekolodzy zwracają uwagę od lat. Ograniczenie połowów mogłoby dać szanse na to, by stado się odrodziło.
Jak podkreśliła Rada UE, dzięki tym limitom siedem z ośmiu stad, dla których było dostępne doradztwo naukowe, będzie wyławianych zgodnie z zasadą maksymalnego podtrzymywanego połowu. Chodzi o to, by rybacy nie zaszkodzili stadom przez ich nadmierną eksploatację, uniemożliwiając im odbudowywanie się.
Zajmująca się pracą na rzecz ochrony światowych zasobów morskich i oceanicznych Oceana skrytykowała ustalenia, jakie zostały podjęte w Luksemburgu. "Niestety Rada zdecydowała o ustaleniu kwot dla dorsza we wschodniej części Morza Bałtyckiego i śledzia w zachodniej części, które nie tylko przewyższają opinie naukowe, ale również kwestionują cel wspólnej polityki rybołówstwa (WPRyb) ws. zapewnienia, że wszystkie połowy będą na zrównoważonym poziomie najpóźniej do 2020 r." – podała Oceana w oświadczeniu.
Ekolodzy podkreślają, że w ciągu zaledwie 10 lat połowy zasobów zachodniego dorsza spadły o ponad połowę, głównie z powodu ciągłego przełowienia. Tymczasem poławiane w sposób zrównoważony stado zachodniego dorsza mogłoby wzrosnąć o ponad 40 tys. ton (wzrost o 700 proc. w porównaniu poziomami w 2016 r.), generując dodatkowe dochody w wysokości 80 mln euro - przekonuje Oceana.
Z Luksemburga Krzysztof Strzępka
– Nie słuchano rekomendacji naukowców, którzy mówili, że te ograniczenia połowowe powinny iść dużo głębiej niż ustalają to ministrowie. Robiono to, by ukryć ten stan, a w międzyczasie kupić sobie czas i nadzieję, że to się samo odnowi. Nie można prowadzić dobrej polityki rybackiej – mówiąc bardzo skrótowo – jeżeli się nie respektuje opinii naukowców, a ostatnie 5 lat to jest drastyczne niestosowanie się do poleceń naukowców – zaznacza Grzegorz Hałubek.
Tymczasem ekolodzy wystosowali apel o ograniczenie połowów, szczególnie wschodniego stada dorsza. Wyrazili przy tym niepokój w związku z propozycjami Komisji Europejskiej.
I mówi to ten sam GH który w 2007 głośno nawoływał do nie słuchania naukowców i łowienia więcej dorsza niż zalecali naukowcy i więcej niż przewidziały limity! Panie Hałubek, Pan pierwszy nie słuchał naukowoców i nawoływał do wyławiania dorsza wtedy kiedy choć trochę zaczął się odradzać. Dzisiejsza katastrofa to takża Pana, osobista wina!
[link usunięty]
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.