WWF zdecydowanie negatywnie ocenia przyjęcie przez Parlament Europejski w dniu 16 stycznia 2018 r. Rozporządzenia o technicznych środkach ochronnych w rybołówstwie. W przegłosowanym dokumencie brakuje przepisów, które zapewniłyby zmniejszenie negatywnych skutków połowów na środowisko, a to sprawia że wbrew swojej nazwie, rozporządzenie to nie przyczyni się do zachowania zasobów ryb i ochrony ekosystemów morskich.
Wtorkowe głosowanie okazało się zmarnowaną szansą Parlamentu Europejskiego na zapewnienie spójnych dla całej Unii Europejskiej i ambitnych regulacji dotyczących ochrony rzadkich, chronionych i zagrożonych zwierząt, takich jak morskie ssaki, ptaki i żółwie przed niepożądaną śmiercią w wyniku tzw. przyłowu (przypadkowego połowu) w sieciach rybackich. W dokumencie brakuje również przepisów gwarantujących ochronę młodocianych ryb przed ich nadmierną eksploatacją.
Przepisy mające na celu ograniczenie lub wyeliminowanie przyłowu, których w głosowanym rozporządzeniu zabrakło lub były zbyt mało ambitne, są kluczowe dla ochrony wielu zagrożonych gatunków morskich zwierząt, w tym m.in. krytycznie zagrożonej bałtyckiej populacji morświna. Każdego roku w wyniku przypadkowego złowienia w rybackie sieci ginie 200 tysięcy ptaków i 44 tysiące żółwi morskich, z których wiele objętych jest ochroną na mocy Dyrektywy Ptasiej i Dyrektywy Siedliskowej Unii Europejskiej.
- Bardzo niepokojące są przegłosowane przez Europosłów przepisy dotyczące ryb młodocianych, ponieważ brakuje w nich konkretnych ograniczeń zabezpieczających ryby poniżej minimalnego wymiaru ochronnego przed ich nadmierną eksploatacją - mówi Justyna Zajchowska - ekspert WWF Polska ds. Zrównoważonego Rybołówstwa “Stanowi to poważne zagrożenie zarówno dla stabilności populacji poławianych ryb jak i społeczności zależnych od rybołówstwa – dodaje.
Jedynym pozytywnym aspektem głosowania okazało się stanowisko Parlamentu Europejskiego przeciwko zniesieniu ogólnego zakazu prowadzenia połowów elektrycznych.
Nie jest to koniec reformy Rozporządzenia o technicznych środkach ochronnych w rybołówstwie. Dokument, w kształcie przegłosowanym w dniu wczorajszym przez Europarlament, stanie się oficjalnym stanowiskiem tej instytucji w negocjacjach trójstronnych z Komisją Europejską i Radą Ministrów ds. Rolnictwa i Rybołówstwa. WWF liczy na to, że politycy skorzystają z tej ostatniej szansy i wzmocnią przepisy dla lepszej ochrony ekosystemów morskich oraz zapewnienia stabilnych populacji ryb dla przyszłych pokoleń.
rel (WWF)
Rybacy uważają, że „natychmiastowe uznanie przez Komisję Europejską stanu klęski ekologicznej na Morzu Bałtyckim jest niezbędne, wręcz konieczne, by uratować ten akwen przed całkowitą zagładą.
Armator rybacki Andrzej Rekowski powiedział PAP, że „w Bałtyku praktycznie w ogóle nie ma ryb”. – Obecnie największe ryby osiągają długość ok. 40-45 cm […] podczas gdy w latach 90. standardem były ryby o długości 50 – nawet do 140 cm – tłumaczył. Powiedział, że dorsze mają też niewielką wagę. – To woła o interwencję nauki, bo Bałtyk powoli umiera – podkreślił. – Gdyby kraje skandynawskie podzieliły opinię polskich rybaków, to Bałtyk można byłoby jeszcze uratować – dodał.
[link usunięty]
Dorsze w Bałtyku głodują. Są tak chude i drobne, że naukowcy mówią o karłowaceniu gatunku. Rybacy winią szwedzkie i duńskie trałowce, które odławiają tysiące ton szprotek, i śledzi - odbierając pokarm dorszom.
Zdaniem rybaków ryby są zagłodzone, bo wielkie, skandynawskie trałowce łowią tysiące ton drobnicy, która jest głównym pokarmem dorszy. Rybacy chcą, żeby Unia Europejska zakazała tak eksploatujących połowów, ale Morski Instytut Rybacki zwraca uwagę, że polskie kutry też łowią ryby na paszę. Naukowcy wskazują natomiast inny problem. Ich zdaniem winne są szprotki, które wyemigrowały na wschód, gdzie dla dorszy woda jest za słodka.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.