Od 1 stycznia do 30 czerwca 2025 roku Polska będzie sprawować prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Funkcja ta pełniona jest w systemie rotacyjnym kolejno przez wszystkie państwa członkowskie po sześć miesięcy każde, zaczynając od stycznia i od lipca danego roku
Przedstawiciele państwa sprawującego prezydencję w Radzie UE, zarówno na szczeblu ministerialnym jak i eksperckim, są odpowiedzialni za ustalanie porządku obrad posiedzeń oraz prowadzenie negocjacji w gronie państw członkowskich. Te instrumenty pozwalają na wywieranie istotnego wpływu na kształt decyzji podejmowanych przez Unię Europejską.
Właśnie m.in. dzięki zaangażowaniu prezydencji hiszpańskiej i belgijskiej udało się wprowadzić na agendę sprawę konieczności stworzenia strategii dla przemysłu technologii morskich Unii Europejskiej, po wielu latach starań europejskich producentów okrętowych zrzeszonych w SEA Europe, w tym jedynego polskiego reprezentanta – Związku Pracodawców FORUM OKRĘTOWE. Prace nad tą strategią rozpoczną się niebawem w Komisji Europejskiej i zapewne będą finalizowane w trakcie polskiej prezydencji. Nasz kraj może więc mieć bardzo istotny wpływ na ostateczny jej kształt.
Polski rząd ma sześć miesięcy na to, by dobrze się przygotować do sprawowania tej funkcji, Ogrom wyzwań z jakimi musimy się obecnie mierzyć nie mają precedensu. Czasu pozostało niewiele - trzeba go bardzo dobrze wykorzystać.
Między innymi o polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej w audycji Radia Gdańsk „Ludzie i Pieniądze” prowadzonej przez red. Iwonę Wysocką miałem przyjemność porozmawiać z prezesem Polskiego Ratownictwa Okrętowego Tadeuszem Hatalskim.
Europejski Zielony Ład uderza w nasze bezpieczeństwo
W audycji poruszyliśmy również temat Europejskiego Zielonego Ładu i konieczność pragmatycznego podejścia do regulacji z nim związanych. Z jednej strony przemysł okrętowy jest beneficjentem tychże regulacji, dlatego że duża część floty światowej wymaga modernizacji i wymiany, a to generuje pracę dla stoczni, w tym również polskich.
Z drugiej jednak strony regulacje te ogromnie podnoszą koszty produkcji w Europie i powodują utratę konkurencyjności naszego kontynentu w stosunku do naszych globalnych konkurentów. A to może spowodować że cała ta praca ucieknie np. do Chin i one będą największym beneficjentem Europejskiego Zielonego Ładu – podobnie jak to się dzieje w produkcji samochodów elektrycznych, turbin wiatrowych i paneli fotowoltaicznych.
Produkcja stali, która jest materiałem podstawowym dla produkcji okrętowej, pod ciężarem dodatkowych kosztów związanych z regulacjami ekologicznymi również opuszcza Europę. Jest to ogromnie niebezpieczne zjawisko w okresie zagrożenia wojennego i konieczności rozwinięcia produkcji zbrojeniowej, dla której stal jest również materiałem podstawowym.
Wszystko to sprawia, że Europejski Zielony Ład wymaga bardzo głębokich – wręcz fundamentalnych - zmian i to będzie wielkim wyzwaniem, z którym będzie musiała się zmierzyć polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej.
Polska musi posiadać własną flotę do transportu surowców energetycznych
Polska uniezależniła się od dostawy surowców energetycznych z Rosji, ale za to uzależniła od transportu morskiego, za pomocą którego te surowce do nas docierają. Niestety, nie posiadamy własnej floty, która by nam to zapewniała. Właścicielem np. gazowców LNG, za pomocą których transportowany jest on do Polski jest zagraniczny armator. Polska tylko czarteruje te statki – noszące nazwy polskich polityków.
W każdej standardowej umowie czarterowej są zapisy o możliwości jej zawieszenia, jeżeli statek ma obsługiwać rejony objęte działaniami wojennymi. Stąd uzasadnione obawy, że w sytuacjach kryzysowych, nasze bezpieczeństwo energetyczne może być poważnie zagrożone. A mogło być inaczej – właścicielem tych statków powinien być kontrolowany przez państwo polski armator, np. PŻM. To ogromny błąd, że tak się nie stało. FORUM OKRĘTOWE alarmowało o tym regularnie od roku 2020 ówcześnie rządzących – a więc 2 lata przed wybuchem wojny. Bez najmniejszego odzewu.
W czasach PRL-u, Edward Gierek budując Port Północny przystosowany do przeładunku ropy naftowej, jednocześnie zakupił sześć zbiornikowców – trzy w Japonii i trzy w Niemczach – rozumiejąc konieczność kontroli całego łańcucha dostaw. Ironią jest to, że wyśmiewany powszechnie komunistyczny rząd to rozumiał, natomiast nowoczesnym menedżerom zarządzającym polską gospodarką morską od 35 lat, takiego zrozumienia i długofalowego myślenia strategicznego w obszarze dostaw surowców energetycznych drogą morską do Polski brakuje.
Całej audycji Radia Gdańsk można wysłuchać klikając w link poniżej:
Eksperci o roli Polski w trakcie prezydencji w Radzie UE
Ireneusz Karaśkiewicz - dyrektor Biura FORUM OKRĘTOWEGO