Bliski Putinowi rosyjski miliarder Giennadij Timczenko, który znajduje się na europejskiej liście sankcyjnej, odpowiada za import skroplonego gazu z Rosji do Chin. Paliwo przeładowywane jest w belgijskim porcie Zeebruge, informują media.
Timczenko nie jest zwykłym oligarchą, zauważa amerykański dziennik "Wall Street Journal". To osoba z najbliższego otoczenia rosyjskiego prezydenta, która dzięki niemu dorobiła się ogromnego majątku. Oligarcha jest objęty zachodnimi sankcjami, niedawno media poinformowały o zajęciu jego jachtu wartego 50 mln euro znajdującego się we włoskim porcie San Remo.
"To bardzo barwna postać z prostym pomysłem na biznes - kupować bardzo tanio i sprzedawać bardzo drogo, a było to możliwe, dzięki bliskiej współpracy z państwowymi spółkami" - charakteryzowała niedawno rosyjskiego oligarchę Iwona Wiśniewska, analityczka Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) w podkaście ośrodka.
Tymczasem jak ustaliły belgijskie media, Timczenko zarabia na imporcie LNG z Rosji do Chin z wykorzystaniem portu Zeebruge. Wspólnie z innym oligarchą, Leonidem Mikhelsonem, stoi on za firmą Novatek, czyli największym po Gazpromie producencie gazu ziemnego w Rosji.
"Dopiero po umieszczeniu Timczenki na liście sankcyjnej, odszedł on z zarządu firmy, jednak poprzez swoją grupę inwestycyjną Volga nadal posiada prawie jedną czwartą akcji producenta gazu" - napisał dziennik "De Standaard".
Gazeta przypomina, że wizytówką koncernu Novatek jest Jamał LNG, największy rosyjski projekt LNG i jednocześnie jeden z największych dostawców gazu skroplonego do portu Zeebrugge. Belgijski operator sieci gazowej Fluxys oddał w 2020 r. magazyn o pojemności 180 tys. m³ specjalnie na potrzeby importu rosyjskiego LNG. "Dlatego Belgia jest idealnym przystankiem w transporcie skroplonego gazu z Rosji do Chin przez Kanał Sueski" - zauważa dziennik.
Według niedawnych obliczeń amerykańskiego think tanku Institute for Energy Economics and Financial Analysis, rosyjski producent gazu jest drugim, po Katarze, najważniejszym dostawcą LNG w Zeebrugge. "Nasz terminal jest obiektem o otwartym dostępie: każda zainteresowana firma może zarezerwować przepustowość na dostawy skroplonego gazu" - odpowiada na zarzuty gazety Fluxys. "Mamy umowy z klientami z różnych zakątków świata, w tym z Rosji a obecnie nie ma sankcji zabraniających importu do UE rosyjskiego gazu skroplonego" - powiedział dziennikowi przedstawiciel belgijskiego operatora sieci gazowej.
"De Staandard" zauważa jednak, iż firmy i ludzie kontrolujący Jamał podlegają sankcjom. Novatek jest na listach sankcyjnych w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Polsce, a prezes Novateku, Leonid Mikhelson, od roku ma zakaz wjazdu do Wielkiej Brytanii.
Jednak import jamalskiego LNG przez belgijski port trwa w najlepsze. "W czwartek zacumował tam tankowiec LNG Borys Dawydow, który może przetransportować 170 tys. metrów sześciennych gazu" - czytamy w gazecie.
"Zainteresowanie Europy walką z rosyjskimi firmami gazowymi jest ograniczone" - powiedział „De Staandard” Moniek de Jong, który prowadzi badania nad polityką energetyczną na uniwersytecie w Gandawie. Ekspert wskazuje, że wprawdzie główną funkcją terminala LNG w Zeebrugge jest przeładunek do Chin, jednak w obecnym kontekście nie jest to właściwe. "Rosyjski LNG może nadal docierać do świata, aby kraj zarabiał pieniądze i mógł dalej finansować wojnę. W ten sposób podważamy także nasz cel pozbycia się rosyjskiego gazu" - twierdzi De Jong.
Andrzej Pawluszek
Fot.: Port of Antwerp-Bruges