W przypadku gazociągu Nord Stream 2 teoretycznie prawo unijne nie powinno pozwalać na monopol Gazpromu w zarządzaniu przesyłem i dostarczaniu gazu - przekonuje ekspert ds. energetyki Wojciech Jakóbik. Jego zdaniem wahanie KE w tej sprawie i chęć negocjacji z Gazpromem to relatywizacja prawa.
Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu Biznes Alert wyjaśnia, że gazociąg Nord Stream 2 nie został dotąd objęty prawem unijnym, które wprowadza zasady antymonopolowe niepozwalające jednej firmie zarządzać gazociągiem i słać nim gaz. "Gazprom właśnie to robi przez gazociąg Nord Stream 1, który został zbudowany jeszcze przed przyjęciem tego prawa" - tłumaczy.
Jego zdaniem prawo unijne - tak zwany trzeci pakiet energetyczny - teoretycznie nie powinno na to pozwalać. "Gazprom powinien wpuścić inne firmy, zrezygnować z kontroli nad tą magistralą, co obniżyłoby zagrożenie monopolizowaniem rynku, czego obawia się Polska" - mówi Jakóbik i tłumaczy, że Gazprom się z tym nie zgadza. Zdaniem rosyjskiego przedsiębiorstwa Nord Stream 2 powinien działać na tych samych zasadach, co jego poprzednik.
Wojciech Jakóbik przekonuje, że Komisja Europejska targana jest w tej sprawie wewnętrznymi sporami, wynikającymi z kolidujących interesów różnych państw. "W tym Niemiec, które nie chcą mieszania się komisji do Nord Stream 2, co oficjalnie mówił kanclerz Sigmar Gabriel (wicekanclerz i szef MSZ Niemiec - PAP) w Moskwie" - przypomina ekspert.
"Ze względu na to komisja waha się i chce negocjować z Rosjanami warunki objęcia reżimem prawnym właśnie Nord Stream 2, prowadzi to do relatywizacji prawa unijnego" - uważa Jakóbik. Jego zdaniem to niedopuszczalne.
Zwraca jednak uwagę, na to, że z polskiego punktu widzenia takie negocjacje mogą mieć pozytywny aspekt. "Plusem jest to, że one raczej długo potrwają i z puntu widzenia naszych planów, które chcemy zrealizować, czyli właśnie rozbudować gazoport (w Świnoujściu – PAP), zbudować korytarz norweski, każdy kolejny miesiąc opóźnienia Nord Stream 2, to jest czas na realizację naszych działań" - przekonuje Wojciech Jakóbik.
Ekspert zauważa, że nowy gazociąg łączący Niemcy i Rosję promowany jest na wiele sposobów. "Oficjalny powód jest taki, że w Europie Zachodniej spada wydobycie gazu ziemnego, a zatem trzeba je czymś uzupełnić" - wyjaśnia i dodaje, że odnoga Nord Stream 2, która ma rozprowadzać ten gaz dalej po Europie, ma powstać na linii Odry przez Niemcy, prowadzić gaz do Czech, a stamtąd na rynek Europy Środkowo-Wschodniej. "Zatem argument, że gaz z Nord Stream 2 ma zasilić Europę Zachodnią, jest fałszywy. Faktem jest, że ten gaz ma dalej zalewać Europę Środkowo-Wschodnią" - przekonuje.
Jego zdaniem Nord Stream 2 może ograniczyć rolę tranzytową Ukrainy, destabilizując ją ekonomicznie i politycznie. Uważa też, że ma "zablokować dywersyfikację, rozwój rynku, by podkopać rentowność alternatywnych projektów".
Nord Stream 2 to projekt dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 roku. W tym samym roku Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Polska, kraje bałtyckie i Ukraina sprzeciwiają się projektowi.
mni/ hgt/