Budowa rurociągu Nord Stream 2 stoi w sprzeczności z europejską polityką środowiskową i długofalowymi celami polityki klimatycznej i jako taka nie powinna być realizowana - powiedział na wtorkowej konferencji prasowej dyrektor Greenpeace Polska Robert Cyglicki.
Organizacje społeczne Greenpeace i ClientEarth Prawnicy dla Ziemi złożyły uwagi w ramach konsultacji społecznych oceny oddziaływania na środowisko inwestycji Nord Stream 2. Konsultacje, które zakończyły się w poniedziałek, były prowadzone w Finlandii.
Jak wskazały w swoich uwagach Greenpeace i ClientEarth Prawnicy dla Ziemi "inwestycja Nord Stream 2 narusza unijne przepisy dotyczące ochrony siedlisk oraz może mieć negatywny wpływ na stan powietrza i klimat". Organizacje podważają też sens gospodarczy inwestycji.
"Nord Stream 2 to niepotrzebna i szkodliwa inwestycja koncernów, które za wszelką cenę chcą uzależnić Europę od paliw kopalnych - powiedział we wtorek Cyglicki. Dodał, że pod dyktando tych koncernów "zmieniano prawo" i "przymykano oko" na rzetelną ocenę wpływu takich inwestycji na środowisko. "Dlatego domagamy się pełnej oceny kosztów społeczno-środowiskowych gazociągu Nord Stream 2" - powiedział.
Szef Greenpeace Polska podkreślił, że zdolności przesyłowe Nord Stream 2 ocenia się na 55 mld metrów sześciennych gazu rocznie. "Oznacza to emisję CO2 na poziomie 106 mln ton rocznie. To tyle, ile rocznie emituje cała gospodarka Czech" - powiedział.
Planowany rurociąg Nord Stream 2 ma przechodzić w pobliżu obszarów NATURA 2000 w ośmiu państwach Unii Europejskiej, w tym od 6 do 22 km od mających ten status dwóch obszarów polskich: Zatoki Pomorskiej i Ostoi na Zatoce Pomorskiej.
"Zgodnie z dyrektywą siedliskową UE każda nowa inwestycja w sąsiedztwie obszaru NATURA 2000, która może istotnie wpływać na ten obszar musi podlegać odpowiedniej ocenie – wyjaśnił obecny na spotkaniu z dziennikarzami dr Marcin Stoczkiewicz z ClientEarth Prawnicy dla Ziemi. "Raport oceny oddziaływania na środowisko dla projektu Nord Stream 2 nie zawiera wystarczających informacji, które pozwoliłyby na rzetelną ocenę wpływu tej inwestycji na faunę i florę Morza Bałtyckiego - podkreślił. Stoczkiewicz zaapelował do władz fińskich o odmowę wydania pozwolenia środowiskowego. "Podobnie powinny zrobić inne państwa członkowskie Unii Europejskiej" – zaznaczył.
Jak powiedział PAP Stoczkiewicz ten projekt jest niepotrzebny Europie, ponieważ obecnie istniejące możliwości przesyłowe zarówno rurociągów, jak i terminali gazowych nie są wykorzystane w 100 proc. Według niego, jest to przykład "kreowania popytu" przez Gazprom. Dodał, że "jest przekonany", że na projekcie Nord Stream 2 "możemy więcej stracić niż zyskać".
"Niektóre z terminali gazowych czy rurociągów są wykorzystane w 1/3, niektóre - w 3/4. To nie jest tak, że mamy bardzo duży deficyt gazu w Europie. Jest wręcz przeciwnie. Rynek energetyczny jest rynkiem połączonym. Im więcej gazu w UE, tym mniejsza przestrzeń dla odnawialnych źródeł energii i dla odpowiedzi strony popytowej, czyli magazynów energii. Z tego punktu widzenia to paliwo, które kiedyś było traktowane jako paliwo przejściowe teraz musi być zacząć traktowane inaczej, ponieważ zaczyna stanowić barierę w transformacji energetycznej w kierunku niskoemisyjnym z wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii" - ocenił Stoczkiewicz.
Stoczkiewicz poinformował, że 13 czerwca w Szczecinie odbędzie się "wysłuchanie publiczne", którego podstawą będzie raport o transgranicznej ocenie oddziaływania na środowisko projektu Nord Stream 2. "Polska jest tutaj stroną narażoną. W spotkaniu tym może wziąć udział każdy. Zarówno osoby fizyczne, jak i prawne, organizacje ekologiczne, ale także wszystkie zainteresowane strony w tym przedsiębiorstwa. Organ powinien spisać wyniki tych konsultacji, przekazać je (...) do polskiego ministra ds. środowiska. Powinna zostać uruchomiona procedura transgraniczej oceny oddziaływania na środowisko. Tzn. strona polska te uwagi, które uzna za szczególnie istotne, powinna przekazać organom w innych krajach członkowskich, które też biorą udział w ocenie transgranicznej" - wyjaśnił.
Jak podkreślił Cyglicki, każda nowa infrastruktura gazowa w Europie jest szkodliwa. "Dotyczy to nie tylko Nord Stream 2, ale też Baltic Pipe czy South Stream. (...) One nie służą nam, nie służą Europie, one wyłącznie zwiększają uzależnienie Europy od paliw kopalnych i blokują rozwój technologii alternatywnych, przy tym szkodzą środowisku" - powiedział.
Cyglicki przypomniał, że kilka dni temu Greenpeace ujawnił dokumenty, które pokazują, w jaki sposób w Rosji zaczyna się "żonglować prawem, żeby zadekretować" przebieg nitki Nord Stream 2 przez rezerwat Kurgalski. "Gazprom wykonał ocenę wpływu swojej inwestycji na środowisko i przedstawia w niej, że nie ma ona żadnego wpływu na środowisko, a wręcz poprawia jego stan. Przeważnie tak jest, że inwestorzy, którzy chcą robić (na tego typu inwestycjach - PAP) pieniądze malują trawę na zielono. Naszą rolą jest przyglądać się temu, co robią duże koncerny paliwowe oraz jak i gdzie próbują manipulować faktami, by uzasadnić realizację inwestycji. I tak jest w przypadku Nord Stream 2".
Dyrektor Greenpeace Polska dodał, że w tym uczestniczą również europejskie koncerny, m.in. austriacki OMV. "Dlatego też w Austrii rozpoczęliśmy kampanię, która ma na celu przekonanie tego koncernu, by odstąpił od współfinansowania tej inwestycji. Jest ona bardzo kosztowna. Szacuje się, że ok. 9,5 mld euro trzeba zainwestować, żeby przejść etapu do realizacji. Wycofanie się jednego z inwestorów spowodowywałoby, że ta inwestycja rzeczywiście stanęłaby pod znakiem zapytania" - ocenił.
Nord Stream 2 to projekt dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 roku. W tym samym roku Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Polska, kraje bałtyckie i Ukraina sprzeciwiają się projektowi.
maja/ dym/