Inne

Ponad 200 tys. marynarzy na całym świecie utknęło na statkach z powodu zagrożenia koronawirusem. Wśród nich cały czas obecni są wolontariusze i księża tworzący duszpasterstwo ludzi morza. Pocieszają, sprawują sakramenty, czasem robią drobne zakupy.

Do tych, do których dostęp jest niemożliwy, starają się docierać za pośrednictwem mediów społecznościowych. Stworzyli nawet w tym celu specjalną aplikację.Kiedy cały świat zatrzymał się z powodu pandemii, marynarze wciąż pracowali, transportując 90 proc. towarów, w tym tak niezbędnych jak żywność, leki i sprzęt medyczny. Teraz w związku z zagrożeniem koronawirusem na wielu statkach niemożliwa jest wymiana załóg. Marynarze tkwią więc na pokładach bez szans spotkania rodzin i bez pracy.

"Ci ludzie, którzy wytrzymali liczne sztormy i poradzili sobie z piratami, załamują się w obliczu obecnego kryzysu. Mamy obowiązek im pomóc" - mówi ks. Bruno Ciceri, odpowiedzialny za duszpasterstwo ludzi morza w Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka.

Naszym obowiązkiem jest nalegać na władze, aby zgodziły się na wymianę załóg.

"Granice były zamknięte, samoloty już nie latały. Więc marynarze utknęli na statkach, a ich kontrakt podpisany na 8-10 miesięcy przedłużył się czasem o kolejne pół roku" - wyjaśnia ks. Ciceri.
"Apeluję do wszystkich rządów i władz portowych: marynarze są niezbędnymi pracownikami, nie tylko dla gospodarki Włoch, ale dla gospodarki światowej i dlatego powinniśmy stworzyć specjalne kanały ułatwiające wymiany załóg.
W przeciwnym razie u tych ludzi będzie narastało zmęczenie, powiększał się stres, zwłaszcza psychiczny. Otrzymałem od naszych kapelanów kilka raportów dotyczących marynarzy, którzy nie wytrzymali tej presji i popełnili samobójstwa."

Duszpasterstwo ludzi morza powstało w 1920 r. Obecnie działa w ponad 300 portach na całym świecie. Kapelani i wolontariusze odwiedzają statki, rozmawiają z załogami, pocieszają i sprawują sakramenty. Niestety pandemia mocno ograniczyła te działania. Obecnie księża korzystają w duszpasterstwie głównie z mediów społecznościowych. Stworzyli aplikację, dzięki której każdy marynarz na świecie po zalogowaniu może znaleźć osobę mówiącą swoim językiem i z nią porozmawiać.

Duszpasterze udzielają wszelkiej pomocy, zaczynając od tej duchowej, sakramentalnej, np. odprawiania Mszy na statkach.
"Interweniujemy także, gdy zdarzy się coś wyjątkowego, np. zginie marynarz lub popełni samobójstwo. Dla tak małej społeczności jaką jest załoga, liczącej 15-20 osób, to wielka trauma" - wyjaśnia o. Bruno Ciceri.

Duszpasterze zajmują się także codziennymi potrzebami marynarzy. "Przynosimy im szampony, pasty do zębów. Są bardzo wdzięczni. Jeśli zawijają do portu wieczorem, a rano odpływają, często nie mają czasu na sprawunki. My się tym zajmujemy" - dodaje kapelan. Wolontariusze zapewniają także dostęp do internetu, aby ci którzy mają telefony komórkowe mogli skontaktować się ze swoimi rodzinami.

z mediów (Łukasz Sośniak SJ - Radio Watykańskie)

+5 pora na Polaków
W drugiej połowie lat 60-tych masowo żegnali się z pracą na statkach handlowych Niemcy,Szewedzi,Anglicy,Finowie...zastępowani przez dużo tańszych i mniej wymagających marynarzy z krajów trzeciego świata i demokracji ludowej.Warunki bytowe na statkach ulegały stopniowej degradacji co skutecznie kamuflował i kamufluje globalny rynek pracy.Wydaje się ,że nadeszła pora dla polskich marynarzy aby ''przestali się domagać''i podjęli decyzję o zmianie pracy.Swoją drogą to na statkach widzimy w mikroskali do czego doprowadza tzw.globalizacja
12 sierpień 2020 : 05:04 Walenty | Zgłoś
+1 Generalnie do tego zmierza sytuacja
Za kilkanaście lat na statkach handlowych zostaną tylko zamszowi i prawosławni.
12 sierpień 2020 : 13:28 ab | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0845 4.1671
EUR 4.2992 4.386
CHF 4.6143 4.7075
GBP 5.1641 5.2685

Newsletter