Rosyjscy śledczy zatrzymali w środę trzy osoby z kierownictwa elektrowni w Norylsku, z której 29 maja wyciekło 21 tys. ton oleju napędowego. Zatrzymani to dyrektor elektrowni, główny inżynier i jego zastępca - poinformowała agencja RIA Nowosti.
Komitet Śledczy Rosji oświadczył, że wciąż bada przyczynę wycieku. Trzech zatrzymanych śledczy podejrzewają o dopuszczenie do eksploatacji zbiornika na olej, który dwa lata temu powinien był przejść gruntowny remont.
Rosyjskie ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych podało, że dysponuje danymi na temat wycieku z 14 satelitów. Meteorolodzy informują jednak, że akcja oczyszczania rzeki Ambarnaja, do której wyciekło paliwo, jest utrudniona ze względu na złe warunki atmosferyczne, zwłaszcza silne wiatry, które wypchnęły część paliwa poza bariery ochronne na wodzie. Taka sytuacja ma potrwać jeszcze dwa dni.
Czytaj także:
"Rozlewanie się paliwa w Norylsku zostało opanowane"
Paliwo, które wyciekło w Norylsku, przenika przez zapory na rzekach
Norylsko-Tajmyrska Firma Paliwowo-Energetyczna, która jest właścicielem elektrowni w Norylsku, zapewniła, że jest w stanie zebrać olej z rzeki w ciągu 10-14 dni.
Do największego w rosyjskiej Arktyce wycieku paliwa doszło 29 maja. Około 21 tys. ton oleju napędowego wyciekło ze zbiornika na terenie elektrowni w Norylsku. Miejscowy gubernator poinformował Moskwę o katastrofie 31 maja. Najpierw utrzymywano, że nie ma groźby skażenia. Ratownicy przybyli na miejsce katastrofy dopiero w nocy z 31 maja na 1 czerwca, a dwa dni później prezydent Rosji Władimir Putin wprowadził w Norylsku stan wyjątkowy.