Pod koniec listopada ubiegłego roku kapitan jachtu, podczas rejsu dookoła świata, wypadł za burtę na Oceanie Atlantyckim. Teraz Państwowa Komisja Badań Wypadków Morskich (PKBWM) publikuje raport, w którym wyjaśnia możliwe błędy mechaniczne, a także zaniechania żeglarzy, które mogły mieć wpływ na przebieg tej tragicznej w skutkach sytuacji.
Przypomnijmy, że 74-letni kapitan jachtu wraz z żoną wyruszyli w rejs dookoła świata na jachcie Vagant typu Bawaria 44 w maju 2017 roku. Na początku listopada małżeństwo wypłynęło z Madery i zamierzało przepłynąć Atlantyk, kierując się na Barbados. 21 listopada kapitan podczas wyciągania żagla z wody przez nieuwagę wypadł za burtę. Podróżująca z nim małżonka rzuciła mu koło ratunkowe, nie mając pewności, czy je złapał, a sama, w tamtym momencie, nie potrafiła zawrócić jachtu.
„Żona wyrzuciła w kierunku rozbitka koło ratunkowe z tyczką, przywiązując je wpierw do linki przygotowanej na szpuli na koszu rufowym. Usiłowała zawrócić jachtem, by podjąć rozbitka, ale włączony autopilot nie pozwolił na wykonywanie ruchów sterem, a emocja wywołana zdarzeniem nie pozwoliła jej skojarzyć, jak przejść na sterowanie ręczne. Nie potrafiąc skręcić, przestawiła bieg na wsteczny, by zbliżyć się do rozbitka rufą, ale ruch jachtu wstecz spowodował nawinięcie się na śrubę napędową linki, na której holowane było koło ratunkowe z tyczką. Silnik stanął. Jacht, dryfując, oddalił się od rozbitka. Małżonka wyrzuciła w jego kierunku drugie koło z pławką świetlną. Na tym zakończyła się akcja ratunkowa na miejscu wypadku” – czytamy w raporcie Państwowej Komisji Badań Wypadków Morskich (PKBWM).
Dopiero po około dwóch dobach kobiecie udało się odciąć wleczoną w wodzie część spinakera, rozwinąć fragment genuy i podjąć samodzielną żeglugę w kierunku Barbados. Tego samego dnia udało się także nawiązać „szczątkowy kontakt telefoniczny” z rodziną. „Po kolejnych dwóch dniach ośrodek MRCC Fort de France na Martynice podjął akcję poszukiwawczą jachtu. 5-tego dnia od wypadku małżonka zaginionego nawiązała ponownie kontakt z rodziną, informując o wypadnięciu męża za burtę. Tego samego dnia samolot „C-26” z RSS Barbados odnalazł jacht, a statek Orange Star (bandera liberyjska) podjął z jachtu małżonkę zaginionego i wkrótce dostarczył ją do portu w Brazylii” – informuje PKBWM.
Raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Morskich, w którym prześledzono prawdopodobną przyczynę wypadku, szeroko opisuje czynniki mechaniczne, błędy i zaniechania ludzkie, przygotowanie jachtu do żeglugi oraz załogi. Jak się okazuje jacht nie był wyposażony w odpowiedni zestaw żagli. „Standardowe żagle marszowe były nieefektywne i niewygodne w użyciu, a posiadany dodatkowy spinaker był zbyt mały i stwarzał dodatkowe kłopoty nielicznej załodze”. Ponadto brakowało sprzętu elektronicznego, środków alarmowania, jacht nie posiadał radiopławy PLB ani EPIRB 406 MHz, mimo że był uprzednio eksploatowany komercyjnie na Bałtyku. Wyposażenie jachtu w środki ratunkowe okazało się niedostateczne. Brakowało także ogólnego szkolenia dla stale żeglującej na jachcie załogi, jak i szkolenia dotyczącego zachowań w sytuacjach awaryjnych.
Cały raport dostępny jest w linku poniżej:
Bardzo poważny wypadek morski jachtu żaglowego Vagant
rel (Państwowa Komisja Badań Wypadków Morskich)