Inne

Największe znaczenie w przeciwdziałaniu utonięciom ma nauka pływania i szacunku do wody - mówi PAP prezes zarządu Stołecznego WOPR Paweł Błasiak. Jego zdaniem kąpiele w miejscach strzeżonych znacznie ograniczają ryzyko utonięcia.

Szef Stołecznego WOPR podkreślił w rozmowie z PAP, że w tym roku w miejscach, których strzeże Stołeczny WOPR, nie doszło do żadnego utonięcia. Jak dodał, podobnie jest w całym kraju. Według niego, najniebezpieczniejsze są rzeki.

"Trzeba powiedzieć, że w ogóle na kąpieliskach tam, gdzie są ratownicy wodni, ratownicy WOPR, w całym kraju nie ma utonięć, a jeśli już, to bardzo sporadyczne, spowodowane z reguły problemami zdrowotnymi. Większość z tych kilkuset utonięć, do których doszło w całym kraju, zdarzyła się w miejscach niestrzeżonych, a niekiedy nawet w miejscach, gdzie kąpiel jest zakazana" - powiedział Błasiak.

Jego zdaniem, najniebezpieczniejsze do kąpieli są rzeki, głównie ze względu na nurt, zmienny poziom wody i zmienne dno. Dodał, że kolejnymi niebezpiecznymi miejscami są "różnego rodzaju glinianki i stawy, choć przy dobrej organizacji i zaangażowaniu gminy może i tam być kąpielisko - jak choćby w podwarszawskiej Zielonce".

"Uważam, że w dużej mierze powinniśmy zrezygnować z kąpieli w rzekach, ewentualnie powinniśmy to robić w miejscach, które są do tego dostosowane i przeznaczone. Rzeki ogólnie są niebezpieczne, wiele jednak zależy od edukacji, nauki pływania i szacunku do wody" - zaznaczył Błasiak. Podkreślił jednak, że trudno całkiem zrezygnować z kąpieli w rzekach, bo "nie wszyscy mieszkają na terenach, gdzie występują inne miejsca do kąpieli. Przykładem bardzo dobrze zorganizowanego i usytuowanego kąpieliska na rzece jest choćby Ostrołęka czy Łomża" - ocenił Błasiak.

"Ludzie niestety nie doceniają wody i przeceniają swoje możliwości. Proszę pamiętać, że mimo wszystko nad morzem utonięć jest najmniej, chociaż mogłoby się wydawać, że właśnie tam jest najbardziej niebezpiecznie i najwięcej ludzi. Natomiast najwięcej utonięć jest na śródlądziu, gdzie nie ma ratowników, gdzie nie ma kąpielisk, gdzie są właśnie rzeki" - mówi Błasiak.

Szef Stołecznego WOPR przypomniał, że aby zminimalizować ryzyko utonięcia, należy wybierać kąpieliska strzeżone, a jeśli już "ktoś nie chce się kąpać na kąpieliskach, powinien kąpać się w ich pobliżu", by ratownik mógł go zauważyć.

"Pamiętajmy, że jeżeli ktoś się chce kąpać poza kąpieliskiem, uważa, że jest tak dobrym pływakiem, że może się kąpać poza kąpieliskiem pod warunkiem, że nie jest to obszar objęty zakazem kąpieli, to niech kąpie się w takim miejscu, że w razie wypadku ratownik będzie mógł przyjść z pomocą. Zawsze powtarzamy: możecie nas +nie lubić+, ale dajcie się uratować" - zaapelował.

Błasiak zwrócił również uwagę, że często może uratować życie "bojka asekuracyjna", którą mocuje się w pasie biodrowym. Gdy jest się zmęczonym, można się jej przytrzymać i odpocząć.

"Kolejną zaletą, która ma taka bojka, jest to, że można tam schować telefon komórkowy, dokumenty, kluczyki od samochodu i po prostu sobie popłynąć i wrócić. Taka boja ma wypór 5-7 litrów, to bardzo dużo, bo może utrzymać na wodzie nawet dwie osoby" - poinformował Błasiak. Dodał, że ceny "bojek asekuracyjnych" zaczynają się od kilkudziesięciu złotych.

Stołeczne WOPR strzeże w Warszawie kąpieliska na Jeziorze Czerniakowskim - jedynym strzeżonym w mieście. Ratowników SWOPR w weekendy można także spotkać na "Poniatówce" i przy pomoście 511. Ponadto w sezonie dyżurna służba ratownicza stacjonuje w Porcie Czerniakowskim, a całoroczna baza, w której ratownicy WOPR dyżurują przez całą dobę, znajduje się na Mokotowie. SWOPR uruchomiło w Warszawie numer alarmowy 984 - pogotowie rzeczne, pod którym przyjmuje zgłoszenia. Ratownicy Stołecznego WOPR strzegą także plaż w Łebie, Węgorzewie i w podwarszawskiej Zielonce.

autor: Marcin Chomiuk
Fot. Sławomir Lewandowski

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0845 4.1671
EUR 4.2992 4.386
CHF 4.6143 4.7075
GBP 5.1641 5.2685

Newsletter