Rurociąg PERN na dnie Wisły w rejonie Płocka, który pod koniec maja uległ rozszczelnieniu, nie stanowi zagrożenia dla środowiska. Magistrala ta nie będzie dłużej wykorzystywana w eksploatacji. Powody awarii wyjaśni specjalna komisja – poinformowała spółka.
Według PERN, ustalone zostały wstępne hipotezy co do możliwych przyczyn wypływu paliwa z rurociągu na dnie Wisły w rejonie Płocka, a także dokładne miejsce, w którym do niego doszło.
„Z badań PERN wynika, że na newralgicznej magistrali mogło dojść do pęknięcia. Jednak ostateczne ustalenia związane z tą sytuacją oraz ocena prac służb ratunkowych, znajdą się w raporcie, który ma powstać do końca sierpnia” – zaznaczyła spółka.
PERN zapowiedział, że specjalna komisja zbada „przyczyny rozszczelnienia magistrali i przebieg prac związanych z usuwaniem skutków zdarzenia”. Spółka zapewniła, że w rurociągu biegnącym na dnie Wisły w okolicach Płocka „jest już tylko woda (która posłużyła do wypompowania resztek paliwa - PAP) i nie stanowi on zagrożenia dla środowiska”.
Jak podkreślił PERN, przeprowadzone dotąd analizy wskazują, iż rurociąg na dnie Wisły w rejonie Płocka „nie będzie dłużej wykorzystywany w eksploatacji”. „Obecnie rozpoczęły się prace zmierzające do ustalenia sposobu jego trwałego i bezpiecznego dla środowiska wyłączenia z infrastruktury PERN” – oświadczyła spółka.
PERN poinformował, że wzdłuż rurociągu na dnie Wisły pod Płockiem pracuje specjalny sprzęt, dzięki któremu badane jest m.in. dno rzeki wokół magistrali. „W ramach działań zapobiegawczych i w celu oceny stanu środowiska, PERN od poniedziałku przeprowadzi dodatkowe badania na brzegach rzeki” – zaznaczyła spółka. Jak dodała, „w dalszym ciągu utrzymany zostanie także monitoring Wisły prowadzony z wody i z powietrza”.
„W uzgodnieniu z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska, będą podjęte decyzje dotyczące ewentualnych dalszych działań związanych z dnem rzeki” – wyjaśnił PERN. Spółka zwróciła uwagę, iż „z badań gruntu wokół rurociągu wynika, że przekroczenie dopuszczalnych norm występuje bezpośrednio nad miejscem wcześniejszego wypływu produktu na powierzchnię”.
PERN przypomniał, że pobrał do analizy kilkadziesiąt próbek z dna Wisły w rejonie Płocka, a dodatkowo woda w rzece jest tam codziennie monitorowana, a co trzy dni badana laboratoryjnie.
Plamy paliwa, o wielkości od kilkunastu do kilkudziesięciu centymetrów kwadratowych, zauważono na Wiśle pod koniec maja - plamy wykryto miejscu, gdzie na dnie rzeki przebiega rurociąg PERN. Do usuwania skutków wycieku z magistrali przystąpiły wówczas zakładowa straż pożarna PERN oraz Państwowa Straż Pożarna (PSP). Na rzece tuż po wykryciu awarii rozstawiono m.in. wymienne zapory absorpcyjne, których zadaniem jest wchłaniania paliwa z powierzchni wody.
W związku z zaistniałą sytuacją biegnąca po dnie Wisły w rejonie Płocka część rurociągu PERN została odcięta zasuwami po obu stronach Wisły – chodziło o wstrzymanie dopływu paliwa. Pozostałe w rurociągu paliwo zostało w ostatnim czasie wypompowane.
Z końcem ubiegłego tygodnia Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska (WIOŚ) informował, że próbki wody pobrane z Wisły „w odległości 100 metrów poniżej miejsca wypływu paliwa - w górę rzeki oraz pobrane w odległości 200 metrów za zaporami sorpcyjnymi - w dół rzeki), wskazują poziom zawartości węglowodorów ropopochodnych znacznie poniżej wartości dopuszczalnej”.
„Analiza pobranych próbek wykazała przekroczenie dopuszczalnych stężeń zawartości węglowodorów ropopochodnych wyłącznie w miejscu wypływu paliwa” - podał wówczas WIOŚ. W komunikacie zaznaczono, że „otrzymane wyniki badań świadczą o skuteczności działań prowadzonych pod nadzorem Komendy Miejskiej PSP w Płocku oraz zastosowanych środków i sprzętu do usuwania węglowodorów z powierzchni wody”.
Wcześniej, zarówno PERN, jak i prezydent Płocka Andrzej Nowakowski oraz WIOŚ, zapewnili, że wypływ paliwa z rozszczelnionego rurociągu na dnie Wisły nie zagraża ujęciu wody dla miasta.
Śledztwo w sprawie wycieku paliwa z rurociągu PERN biegnącego na dnie Wisły prowadzi płocka Prokuratura Okręgowa. Śledczy wystąpili do spółki o wydanie oryginalnej dokumentacji dotyczącej konserwacji rurociągu na dnie Wisły, a także powiązanych z nim urządzeń, w tym tych, które zabezpieczają wodę przed zanieczyszczeniem.
Od lat 60. do lat 80. XX wieku rurociągi PERN przekraczające Wisłę w Płocku były zawieszone na specjalnej konstrukcji mostowej. Ze względów bezpieczeństwa, w tym z uwagi na powtarzające się zagrożenie powodziowe, zdecydowano jednak o przeniesieniu magistrali na dno rzeki.
W maju i czerwcu 2015 r. PERN prowadził prace zabezpieczające rurociągi biegnące po dnie Wisły w Płocku przed nurtem - chodziło o dodatkową osłonę, zwiększającą ochronę przed ewentualnym uszkodzeniem. Spółka podawała wówczas, że prace miały charakter prewencyjny i były związane z nanoszeniem przez wodę gruntu przykrywającego rurociągi. Wykorzystano wtedy m.in. worki z piaskiem i materace faszynowe z geowłókniny, które zostały dociążone kamiennym narzutem.
Wykonana w ten sposób w 2015 r. osłona miała stabilizować dno Wisły nad rurociągami - rzeka w tym miejscu ma do 8 m głębokości, zależnie od stanu wody. PERN informował wówczas, że to standardowe działania, wynikające z rygorystycznych procedur stosownych przez spółkę, których celem jest zagwarantowanie maksymalnie dużego bezpieczeństwa eksploatacji magistrali.