W mistrzostwach Europy jachtów morskich - Dr Irena Eris ORC European Championship Gdańsk 2017, które 24 lipca wystartują w Gdańsku, ścigać się będzie ponad dziewięćdziesiąt załóg z całego kontynentu. Polskie i zagraniczne ekipy zdominowali mężczyźni, ale w stawce o zwycięstwo powalczą też trzy zespoły złożone wyłącznie z pań.
Będą to dwa żeńskie teamy z Niemiec na jachtach Tutima i Hotquito oraz polska załoga Shekle. Większość żeglarek ma spore doświadczenie, także w startach regatowych, a sterniczki zadbały o to, by w ich drużynach panował duch porozumienia i współpracy. Każda ma też swój przepis na sukces i deklaruje, że męskiej konkurencji się nie boi.
- W normalnych warunkach nie ma różnicy między załogą męską i żeńską - zapewnia Kirsten Harmstorf, sterniczka Tutima. - Być może potrzebujemy nieco więcej czasu na podniesienie żagli na 23 metry w górę lub ich składanie, ale to nie jest wielki problem. Oczywiście w ciężkich warunkach musimy włożyć sporo wysiłku w pracę na pokładzie. Zwykle jesteśmy jedną z największych łodzi w całej regatowej flocie, kontrolujemy 257 metrów kwadratowych żagli, co jest dość trudne w ciężkich warunkach pogodowych. Nasz spinaker ma 183 metrów kwadratowych i potrzeba sporo siły na jego stawianie oraz zbieranie. Dlatego mamy w załodze dwie, trzy dziewczyny więcej niż w teamie męskim. Dzięki temu nie obawiamy się nierównych szans wynikających z naszej słabszej kondycji fizycznej. Żeby podołać wyzwaniu sporo trenujemy na siłowni, korzystając z urządzeń do ćwiczeń fitness, no i biegamy.
Anke Scheuermann, sterniczka z Hotquito uważa, że odpowiednie przygotowanie żeglarek i łódki może skutecznie zniwelować różnice między kobietami i mężczyznami.
- Kobiety fizycznie nie są tak silne jak mężczyźni - mówi Anke. - To wynika z natury i ewolucji. Jachty pływające w regatach offshorowych są naprawdę duże, a siły działające na pokład i żagle imponujące. Należy się z nimi liczyć. Musimy być sprawne i te siły umieć kontrolować. Miniony sezon, a szczególnie jego początek, pokazał, że żeglowanie w ciężkich warunkach jest trudne, nie tylko ze względu na wymagania kondycyjne, ale także z powodu kwestii technicznych i panowania nad łodzią. Kontrolowanie dużego jachtu zawsze wymaga siły fizycznej i męskie załogi mają przewagę. Musimy zrekompensować to techniką żeglarską, trymowaniem i kombinacją żagli oraz należytym przygotowaniem jachtu do kontroli.
Polki będą reprezentowane na mistrzostwach przez dwunastoosobową załogę pływającą pod szyldem Shekle.
- Ze względu na to, że mieszkamy w różnych miastach, także za granicą, wiemy, że najważniejsza jest logistyka i dlatego tak dobrze zgrywamy się na pokładzie - mówi Ane Piżl, pierwsza dziobowa polskiego, żeńskiego teamu. - Na każdym stanowisku trzeba być sprawnym siłowo i kondycyjnie. - Przygotowanie ogólnosportowe jest bardzo ważne. Żeglarstwo to dla większości rekreacja. I bardzo dobrze. Jego wymiar sportowy to jednak coś zupełnie innego. Nie ma czasu, żeby usiąść, napić się wody. Startujemy głównie w intensywnych biegach, gdzie niezbędna jest praca całej załogi. Trzeba dbać o kondycję. Ale silnych, wysportowanych kobiet nie brakuje w wielu dyscyplinach...
Dorota Dajkowska, sterniczka w ekipie Shekli, liczy na dobry start, mimo że jej załoga nie ma jeszcze dużego regatowego doświadczenia.
- Bardzo się cieszę i jestem dumna, że jestem sternikiem oraz trenerem pierwszej żeńskiej dwunastoosobowej drużyny regatowej w Polsce - mówi Dorota. - To dla mnie duże wyzwanie sterować 50-stopową maszyną regatową jaką jest jacht Falconl oraz integrować dziewczyny na pokładzie. Jeszcze do niedawna takich jachtów nie było w Polsce zbyt wiele. Ale teraz już można je czarterować i rozwijać swoje marzenia. Shekle to w równym stopniu projekt sportowy żeglarski, jak i społeczny, aktywizujący kobiety. Mamy wielką nadzieję zainspirować dziewczyny w całym kraju, żeby uwierzyły, że żeglarstwo na dużych jachtach jest dostępne. Po przetrenowaniu wspólnie zeszłego sezonu postanowiłyśmy zgłosić się do Mistrzostw Europy, choć dobrze wiemy, że na tle innych teamów, będziemy jedną z mniej doświadczonych załóg. Poprzeczkę zawiesiłyśmy bardzo wysoko, bo jest to magiczne i ekscytujące. Najważniejsza jest dobra zabawa oraz promocja żeglarstwa, dlatego podwijamy rękawy i spełniamy swoje marzenia. W tym roku przed startem, czekają nas długie, prawie tygodniowe treningi i wierzę, że przekujemy te godziny na wodzie na najlepszą i zaciętą walkę podczas Mistrzostw Europy. Mam nadzieję, że nawiążemy walkę z innym damskimi załogami. Trzymajcie za nas kciuki!
Dla trzech żeńskich załóg udział w gdańskiej imprezie będzie bardzo ważnym punktem w regatowym kalendarzu na ten rok. Dotyczy to szczególnie Polek, które deklarują, że dadzą z siebie wszystko, by jak najlepiej wypaść podczas tych najważniejszych w historii polskiego żeglarstwa regat. Żeglarki z pewnością będą równorzędnymi konkurentkami męskich ekip. No i na pewno mają apetyt na regatowe laury.
Informacje o Mistrzostwach Europy ORC 2017
Tekst: Dariusz Olejniczak
Foto: archiwum załóg