Inne

Za nami najdłuższy i raczej niespodziewany postój Katharsis II - w jednym miejscu.  Z planowanego, finalnego, szybkiego przeglądu przed wyprawą dookoła Antarktydy - nasz krótki pobyt przerodził się w kilkumiesięczny postój w V&A Marina w Kapsztadzie.

Praca przy jachcie oczywiście ważna, ale wszystko stało się jedynie tłem do walki z rakiem Hani, naszej stałej uczestniczki wszystkich rejsów począwszy od chrztu Katharsis II w Gdańsku w październiku 2009 roku. Na początku grudnia 2016, w dniu planowanego startu wyprawy, Hania była operowana i teraz przechodzi intensywna rehabilitację. A rozpoczęcie wyprawy przełożyliśmy na grudzień 2017. http://antarcticcircle60s.pl/news/ 

Czas w Kapsztadzie przeznaczyliśmy na serwis większości instalacji na jachcie. Poza przeglądem takielunku i wymianą kilku jego elementów doszła wymiana wszystkich przewodów hydraulicznych, steru strumieniowego, olinowania i żagli. Dodatkowo -  kosmetyka na pokładzie i pod pokładem. Za to teraz - łódka wygląda jak nowa.   

Sporo roboty i nerwów mieliśmy z żaglami. Nowe żagle zamówiliśmy specjalnie przed rejsem na Antarktydę. Czasu nie było dużo. Z końcem listopada 2016 dotarła genua, ale produkcja pozostałych żagli ruszyła dopiero w lutym. Zrobiło się nerwowo, bo przed tak wymagającą wyprawą - nowe żagle muszą być dokładnie sprawdzone. Szczególnie chodzi o nowy grot, uzupełniony o dodatkowy czwarty ref, co nie jest rozwiązaniem standardowym. Żagle wreszcie dotarły do Kapsztadu z opóźnieniem, niestety, po ich założeniu okazało się, że grot jest za duży i jego dwie listwy zahaczają o achtersztag. Groziło to ich złamaniem przy zwrocie przez rufę. Konieczne były spore poprawki. Cała ekipa lokalnych żaglomistrzów została zaangażowana i nasz nowy grot został dopasowany do szczegółowych potrzeb Katharsis II. Próbne stawianie żagli w marinie napawało optymizmem. Decydujący będzie jednak test w boju, czyli sprawdzenie żagli w próbnym rejsie z RPA na Seszele. Nasza Katharsis II potrzebuje dobrego testu po wszystkich modyfikacjach, które przeszła przez ostatnie miesiące. Jednocześnie do Kapsztadu zbliża się mokra zima, to dodatkowy powód by pożeglować na Seszele, na spokojne, ciepłe wody i przy okazji sprawdzić jacht  w dłuższym i wymagającym rejsie, jakim jest trasa z Kapsztadu wokół przylądka Dobrej Nadziei i Kanał Mozambicki na Seszele. 

Równolegle z przygotowaniami naszej wyprawy dookoła Antarktydy, od stycznia obserwowaliśmy także inny rejs - Australijki Lisy Blair, pierwszej kobiety, która chciała samotnie opłynąć Antarktydę. Bardzo jej kibicowaliśmy. Niestety z początkiem marca dotarły do nas złe wiadomości… 50-stopowy jacht Lisy - Climate Action Now stracił maszt… Wypadek miał miejsce nie gdzie indziej, tylko na południe od Przylądka Dobrej Nadziei. Lisa świetnie poradziła sobie z tak poważną awarią, postawiła awaryjny takielunek i po kilku dniach dotarła do Kapsztadu, gdzie obecnie chce naprawić uszkodzoną jednostkę. Jesteśmy pod wielkim wrażeniem jej kunsztu i wytrwałości. 

Od ponad siedmiu lat żeglujemy razem z Haneczką po morzach i oceanach. Jest ona dla mnie wielkim wsparciem, a po raz pierwszy nie może ze mną popłynąć w tym treningowym rejsie. Wierzę, że będzie to jedyny etap w naszej przygodzie, w którym nie będzie brała udziału. W przerwie między chemioterapią Hanuś odwiedziła Katharsis II. Urządziliśmy na pokładzie jachtu - Wielkanoc, ale chwilę potem trzeba było się żegnać. Hania wróciła Polski, a my wpadliśmy w wir przygotowań przedrejsowych. Sprawdziliśmy wszystkie możliwe instalacje i zadbaliśmy o zaprowiantowanie. 

Z Kapsztadu wypłynęliśmy w sobotę, 29 kwietnia. Pogodę kształtował rozległy wyż z centrum 800 mil na południowy wschód od Kapsztadu. Wyglądało na to, że będziemy mieli ciężką podwiatrową jazdę, dodatkowo utrudnioną przez z silny, kilkuwęzłowy przeciwny prąd Agulhas. Zakładałem płyniecie wzdłuż pasa płytkiej wody, gdzie prąd prawie nie występuje. Kwiecień i maj to miesiące przejściowe, jeśli chodzi o pogodę. Byliśmy świadkami dwóch niżów, które próbowały rozbić dominujący wyż. Efektem tego są zmienne, ale jak dotąd słabo wiatrowe warunki wzdłuż brzegów Afryki. Pozwalają nam na powolną żeglugę w planowanym kierunku. Za nami Przylądek Dobrej Nadziei i Przylądek Agulhas, minęliśmy też już Port Elizabeth i East London. Testowaliśmy siłę prądu Agulhas. Okazało się, że ma prędkość 4 do 5 węzłów. Na razie odpuszczamy. Wróciliśmy na płytkie wody, bliżej lądu i prawie bez prądu. Głębiej w ocean odejdziemy po minięciu Durbanu i dopiero wtedy skierujemy się głąb Kanału Mozambickiego. Przed nami testy nowych żagli. Ciekawe kiedy uda się nam wypróbować nowy ciężki wyprawowy spinaker. Żegluga trwa. 

Pozdrowienia dla Wszystkich. 

Mariusz Koper, s/y Katharsis II, w morzu. 

Jacht Climate Action Now
Jacht Climate Action Now

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.8558 3.9336
EUR 4.209 4.294
CHF 4.312 4.3992
GBP 5.0101 5.1113

Newsletter