Po dziewięciu dniach walki z przeciwnym wiatrem i falami policki kajakarz Aleksander Doba znowu płynie w kierunku Florydy.
Śmiałek postanowił drugi raz przepłynąć samotnie Atlantyk. Do pokonania ma ponad 10 tysięcy kilometrów. Przeciwny wiatr sprawia jednak, że dystans codziennie się wydłuża.
Jak wynikałoby z mapy, Aleksander Doba jest teraz ponad 300 mil morskich od startu w Lizbonie, ale przez spychający go przeciwny wiatr i fale przepłynął dystans prawie dwa razy dłuższy. Doba zainstalował nadajnik satelitarny na pokładzie, publikuje też krótkie korespondencje na stronie internetowej wyprawy.
W sobotę wieczorem napisał: "Wprost na mnie płynął statek. Włączyłem aktywny reflektor radarowy, przygotowałem aparat fotograficzny. Stałem przy pałąku i kiwałem, by płynęli w prawo. Przepłynęli 30 metrów ode mnie. Olek".
Teraz, jak widać na mapach, Doba wreszcie płynie we właściwym kierunku. Podróżnik jest jednak przygotowany na walkę z żywiołem - wystarczy przypomnieć, że w czasie pierwszego rejsu przez Atlantyk kajakarz z Polic przewiosłował zamiast 3 ponad 5 tysięcy kilometrów.
Andrzej Kutys