- Pogoda jest wspaniała, czuję się bardzo dobrze, za niespełna godzinę wypływam - powiedział w rozmowie z "Głosem" Aleksander Doba. Połączyliśmy się z kajakarzem przed godziną 17 w sobotę. Wyruszył z mariny Doca do Bom Sucesso (Lizbona) zgodnie z planem.
Kpt. Andrzej Armiński, strateg wyprawy i konstruktor oceanicznego kajaka powiedział nam, że niespełna 4 godziny po starcie Olek zadzwonił informując, że mija latarnię morską Farol do Torre do Bugio i wypływa na otwarte wody Atlantyku.
- Miał lekki północny wiatr, zapewniał że wszystko jest w porządku, jest wypoczęty i planuje wiosłować przez całą noc - dodała Armiński. - W niedzielę rano też mieliśmy kontakt, zapewniał że wszystko jest w porządku.
Rozmawialiśmy też z żoną kajakarza. Pani Gabriela przyznała, że miała problem z połączeniem.
- Ale mąż rozmawiał z synem i synową - dodała.
To druga wyprawa transatlantycka kajakarza z Polic. W pierwszej, jako jedyny na świecie przepłynął Atlantyk z kontynentu do kontynentu (wypłynął z Dakaru, zakończył wyprawę u wybrzeży Brazylii). W 99 dni pokonał kajakiem 5394 km. Teraz chce dopłynąć z Lizbony do amerykańskiej Florydy - prawie 9 tys. km.
Patronat prasowy nad wyprawą sprawuje "Głos Szczeciński".
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.