Rano (we wtorek 23.07.2013 - przyp. red) "Fryderyk Chopin" opuścił gościnne nabrzeże Tallina. Żaglowiec płynie w kierunku Rygi. Dla nowej załogi to już czas normalnej pracy - mnóstwa pracy.
Jeszcze w poniedziałek wieczorem część załogi "Chopina" pomaszerowała zwiedzać tallińską starówkę. Mimo uciążliwego deszczu wrażenia były bardzo pozytywne.
To już jednak historia. Szczeciński żaglowiec, po podniesieniu bandery odcumował od nabrzeża w Tallinie. Jednostka wyszła z portu tuż za "Shababem", malowniczą jednostką omańskiej marynarki wojennej.
Dla nowych załogantów wtorek to już pierwszy dzień normalnej pracy. Wszystko zaczyna pędzić. Podzieleni na wachty zaczynaj wypełniać poszczególne zadania. Pod opieką starszych wachty i czujnym okiem bosmanów uczą się rozwijać żagle, odróżniać szoty od fałów i rozumieć czym się różni wybieranie od luzowania. To jednak dopiero początek. Do opanowania są nazwy poszczególnych żagli, miejsca, w których znajdują się do nich liny - mnóstwo, mnóstwo wiedzy do opanowania.
Wieje od 5. do 6. w skali Beauforta, więc nie jest lekko, a pierwsze ofiary choroby morskiej z godnością próbują znosić swój stan.
Z pierwszego szkolenia najwięcej emocji przynosi wejście na reje i praca na wysokości. Szesnastoletni Dawid jest jednak trochę zawiedziony.
- Bardzo fajne wrażenie. Szkoda, że nie mogłem wejść wyżej - opowiada chłopak. - Może jak będzie wiało, będzie gorzej. Ale już teraz bym spróbował.
Po obiedzie będzie kolejne szkolenie, potem pewnie alarm i znów szkolenie. Załoga "Fryderyka Chopina" musi dobrze wykorzystać czas przejścia do Rygi. Potem wszystkich czeka etap regatowy. Wówczas nie będzie czasu na naukę. Pod dowództwem kapitana Marka Ostrowskiego załoga chce poprawić swój wynik. Po pierwszym odcinku regatowym "Chopin" jest piąty.
Artur Ratuszyński
Fot. Portal Morski