Zbigniew „Gutek” Gutkowski, pierwszy w historii Polak, który wystartował w najtrudniejszych regatach żeglarskich Vendée Globe, z powodu kłopotów z elektroniką na jachcie wycofał się z wyścigu.
Vendée Globe - rozgrywany co cztery lata samotny wyścig dookoła ziemi bez zawijania do portów - ma status nieoficjalnych mistrzostw świata w żeglarstwie oceanicznym. Jest tak trudny, że poprzednich edycji nie ukończyła połowa biorących w nich udział zawodników.
Zanosi się na to, że teraz będzie podobnie. Już w ciągu pierwszego tygodnia od startu, który nastąpił 10 listopada we francuskim porcie Les Sables d'Olonne, z wyścigu wycofało się pięciu z dwudziestu uczestniczących w nim żeglarzy. Teraz decyzję taką, z przyczyn technicznych, musiał także podjąć Gutek.
Kłopoty Polaka, płynącego na jachcie Energa, zaczęły się kilka dni temu. Dotyczyły one przede wszystkim niedziałającego autopilota, co oznaczało konieczność sterowania ręcznego, a przy samotniczych regatach dookoła świata non-stop prowadzenie jachtu w ten sposób jest niemożliwe.
- Muszę dzisiaj powiedzieć to, o czym myślałem od wielu dni. Odwaga nie polega jedynie na tym, żeby walczyć, ale też na tym, żeby wiedzieć, kiedy przestać. Bez autopilota nie można się ścigać, a jeżeli nie można, trzeba się wycofać. To trudna decyzja, jedna z najtrudniejszych w moim życiu. Ale to są regaty Vendee Globe, to jest potęga oceanu, z którą nie można walczyć - powiedział Gutek.
Więcej na: www.vendeeglobe.org, www.energasailing.pl i www.polishoceanracing.com.pl.
Fot. Robert Hajduk/Shuttersail.com
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.