Klinika oldtimerów, sieć przystani w okolicach Gdańska, edukacja żeglarska młodzieży. Najstarszy w naszym kraju morski klub żeglarski obchodzi swoje dziewięćdziesiąte urodziny realizując nowe projekty.
Siedziba Polskiego Klubu Morskiego (PKM) mieści się w Gdańsku, w XV-wiecznej Baszcie Łabędź, stojącej kilkanaście metrów od brzegu Motławy, przy Targu Rybnym. Na szczyt wieży wiodą wąskie, kręte schody. Na ich końcu czeka komandor klubu Piotr Mroczek.
- Jeśli oczekuje pan narzekań, to się pan srodze zawiedzie - zapowiada z uśmiechem na przywitanie. - Nasz klub ma się dobrze i pomimo wieku, nie zamierza zwalniać. Jesteśmy pełni wigoru i pomysłów.
Choć Polski Klub Morski (www.pkm.gda.pl) nie jest tak wiekowy jak Baszta Łabędź, to najstarszy morski klub żeglarski w naszym kraju. Niestety, jego nazwa nie jest powszechnie znana. Nawet w środowisku żeglarskim niewielu zdaje sobie sprawę z jego bogatej historii.
Dzieje PKM (powstał pod nazwą Pierwszy Polski Klub Yachtowy Morski) rozpoczęły się dokładnie 21 lipca 1922 roku w Wolnym Mieście Gdańsku. Od samego początku działał on w nieporównywalnie trudniejszych warunkach niż jego odpowiedniki w Polsce, choćby w Gdyni. Sympatyzujące z Niemcami miasto nie lubiło polskich instytucji, niezależnie od tego jakiego rodzaju były.
Tym bardziej godne podziwu, że PKM potrafił zgromadzić 40 członków, wśród których byli tak znani ludzie, jak m.in. gen. Kazimierz Sosnkowski, wiceadmirał Kazimierz Porębski, czy kpt. ż. w. Tadeusz Ziółkowski. Flotyllę klubu tworzyło kilkanaście różnego rodzaju jednostek stacjonujących w niewielkiej przystani u nasady Półwyspu Westerplatte.
Członkowie klubu pływali po Bałtyku i Wiśle. Nie tylko turystycznie. W 1936 roku, należący do PKM jacht Korsarz (pod dowództwem Tadeusza Prechitki) wygrał niespodziewanie regaty na trasie Sopot-Kilonia odbywające się z okazji olimpiady w Berlinie. Niepodziewanie, bo liderem był jeden z jachtów niemieckich. Sprawa miała więc polityczny wymiar.
Po wybuchu drugiej wojny światowej klub został zlikwidowany. Reaktywowano go w 1946 roku z bazą w jednej z wewnętrznych fos Twierdzy Wisłoujście. Przetrwał tam, pomimo zawirowań w okresie PRL-u, do dzisiaj.
Obecnie PKM skupia ponad setkę aktywnych członków, głównie mieszkańców Pomorza. Klubową flotyllę tworzy 21 jachtów, wśród których są zabytkowy Pirat i Korsarz. Pirat zbudowany został w 1908 roku, a pod banderą PKM pływa od 1928 roku. Korsarz zaś ufundowany został ze składek członków klubu w 1933 roku. Obie jednostki to jedne z najstarszych łódek w Polsce.
90-lecie istnienia PKM obchodził przez cały bieżący rok. Uroczystości rozpoczęły się w maju i potrwają do końca sezonu żeglarskiego, kiedy to jubileusz zakończony zostanie wyścigami o Puchar 90-lecia PKM. Pod koniec lipca odbyły się regaty o Puchar Korsarza, w których walczono o Kronenkompass - replikę pucharu zdobytego przez Prechitkę w 1936 roku.
Ta ostatnia rywalizacja połączona była z kolei z regatami SailBook Cup wiodącymi z Gdańska, dookoła Gotlandii, a organizowanymi przez członka PKM i jednocześnie wiceprezesa do spraw morskich Pomorskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego Jacka Zielińskiego. Był on inicjatorem wykonania repliki Kronenkompassu, prowadzi również w internecie stronę poświęconą żeglarstwu www.sailbook.pl, która służy także klubowi.
- Współpraca między nami to dla mnie oczywistość - mówi Zieliński. - Jestem lojalnym członkiem klubu i zależy mi na jego rozwoju.
O 90-tych urodzinach PKM dowiedział się również prezydent Bronisław Komorowski. Podczas lipcowej wizyty w marinie w Błotniku pod Gdańskiem, zainteresował się cumującym tam Korsarzem, przywitał z załogą i wypytał o klub. Bronisław Komorowski stał się tym samym drugim prezydentem RP w historii klubu, który wizytował jachty PKM. Pierwszy był, w 1923 roku, prezydent Stanisław Wojciechowski.
Ale nie samą historią żyje gdański klub. Jego członkowie myślą także o przyszłości. I to z jakim rozmachem! Widać to zwłaszcza w projekcie utworzenia w okolicach Gdańska sieci przystani jachtowych. Obecnie głównym portem PKM jest Twierdza Wisłoujście. Klub jest także od niedawna operatorem nowowybudowanej na Martwej Wiśle mariny w Błotniku, w gminie Cedry Wielkie i korzysta z przystani w Wiślince. Jego władze marzą o jeszcze dwóch bazach – w fosie zewnętrznej Twierdzy Wisłoujście oraz na rozlewisku przed mostem w Sobieszewie.
- Każda z nich spełniać będzie inne funkcje, jedna służyć do szkoleń, inna do remontów jachtów - mówi Mroczek. - Na naszych obiektach już wprowadziliśmy zasadę, że jeśli ktoś opłaci postój w jednym miejscu, może cumować za darmo w innym. A ceny, w porównaniu z innymi portami, są naprawdę znacznie niższe.
Jedno na pewno się nie zmieni. W Twierdzy Wisłoujście stacjonować będą nadal oba najstarsze klubowe jachty – Pirat i Korsarz. Docelowo władze klubu chciałyby, aby był to główny gdański port oldtimerów, jak również miejsce przywracania do życia starych jednostek żaglowych, zwane „kliniką oldtimerów”.
PKM nie zamyka się tylko w gronie własnych spraw. Klub otwiera się także na lokalne społeczności realizując np. program szkolenia żeglarskiego młodzieży. W tym celu współpracuje z sąsiadującymi z Gdańskiem gminami: Cedry Wielkie i Pruszcz Gdański.
- Wszystko co robimy, robimy własnym kosztem i staraniem - mówi Mroczek. - Jak wszyscy walczymy z kryzysem, ale cieszymy się, jeśli udaje nam się coś osiągnąć i to bez jakichś wielkich pieniędzy. Tak było przez te wszystkie 90 lat i tak, mam nadzieję, pozostanie nadal.
Tomasz Falba
Fot. Tomasz Falba, pkm.gda.pl, sailbook.pl