Nie ma dotąd żadnych dowodów potwierdzających, że na pokładzie zatrzymanego tankowca Eagle S była aparatura szpiegowska – przekazało we wtorek kierujące śledztwem w sprawie uszkodzenia podmorskich kabli Biuro Policji Kryminalnej (KRP).
- Jak dotąd niczego nie znaleźliśmy – stwierdził prowadzący dochodzenie nadkom. Risto Lohi.
O tym, że statek Eagle S, należący do rosyjskiej floty cieni, który miał w grudniu ubiegłego roku uszkodzić podwodne kable elektroenergetyczne i komunikacyjne w Zatoce Fińskiej był naszpikowany urządzeniami do prowadzenia operacji wywiadowczych, pisał brytyjski magazyn "Lloyd's List".
"Tankowiec-szpieg", został wyposażony w specjalistyczne urządzenia nadawczo-odbiorcze do monitorowania aktywności marynarki wojennej oraz samolotów NATO" – napisał londyński portal, powołując się na własne źródła.
Fińska policja w śledztwie koncentruje się na ustaleniu, czy uszkodzenie kabli, poprzez prawdopodobne opuszczenie kotwicy statku i przeciągnięcie jej po dnie morza na odcinku ok. 100 km było działaniem "zamierzonym, czy też przypadkowym".
Czytaj także:
Finlandia: Nie będzie postępowania karno-skarbowego wobec załogi tankowca Eagle S
- Wciąż analizowane jest postępowanie załogi w trakcie zdarzenia, a dochodzenie potrwa jeszcze wiele miesięcy – przyznał nadkom. Lohi.
228-m tankowiec jest zatrzymany na kotwicowisku niedaleko portu naftowego w Porvoo.
Eagle S zbudowany w Chinach w 2006 roku pływa obecnie pod banderą Wysp Cooka. W momencie gdy doszło do awarii kabli, tankowiec płynął z Petersburga w stronę Egiptu z ładunkiem rosyjskiej benzyny. Fiński inspektorat portowy uznał jednostkę, ze względu na liczne uchybienia techniczne i związane z bezpieczeństwem, za niezdolną do eksploatacji i żeglugi. Ponad 20-osobowa załoga Eagle S składa się z obywateli Gruzji oraz Indii.
Z Helsinek: Przemysław Molik