Przywódcy Australii i państw Azji Południowo-Wschodniej zakończyli w środę trzydniowy szczyt, wzywając do powściągliwości na spornym Morzu Południowochińskim i trwałego zawieszenia broni w Strefie Gazy.
"Zachęcamy wszystkie kraje do unikania wszelkich jednostronnych działań, które mogłyby zagrozić pokojowi, bezpieczeństwu i stabilności w regionie" - napisali we wspólnym oświadczeniu przywódcy Australii i krajów Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) obradujący w Melbourne z okazji 50. rocznicy partnerstwa Canberry z ASEAN.
Oświadczenie zbiega się w czasie z incydentem z udziałem chińskiej straży przybrzeżnej, która we wtorek użyła armatek wodnych przeciwko filipińskim jednostkom na spornych wodach Morza Południowochińskiego. Władze w Manili określiły te działania jako "agresywne" i wezwały chińskiego dyplomatę.
Chiny roszczą sobie prawa do niemal całego akwenu, przez który biegnie trasa handlu morskiego o wartości ponad 3 bln dolarów rocznie. Na tym obszarze, który leży w granicach morskich kilku członków ASEAN oraz Tajwanu, mogą znajdować się bogate złoża ropy naftowej.
Pekin ignoruje orzeczenie stałego sądu arbitrażowego w Hadze z 2016 r., który uznał, że roszczenia ChRL nie mają podstawy prawnej.
Do wtorkowego incydentu odniósł się bezpośrednio premier Australii Anthony Albanese. W jego ocenie działania te są "niebezpieczne i stwarzają ryzyko błędnych kalkulacji, które mogą prowadzić do eskalacji".
We wspólnym oświadczeniu potwierdzono również zaniepokojenie "katastrofalną" sytuacją humanitarną w Strefie Gazy.
"Wzywamy do natychmiastowego i trwałego humanitarnego zawieszenia broni" i "bezwarunkowego zwolnienia zakładników" - napisali liderzy w tym z Indonezji i Malezji, w których większość obywateli stanowią muzułmanie.
W oświadczeniu "zdecydowanie" potępiono także "ciągłe akty przemocy" w Birmie, państwie członkowskim ASEAN, który został pozbawiony prawa wysyłania przedstawiciela po wojskowym zamachu stanu w 2021. "Potwierdzamy nasze poparcie dla pięciopunktowego konsensusu ASEAN (…) dla rozwiązania kryzysu politycznego w Birmie" - podkreślono.