Do incydentu doszło po tym, jak wspierana przez Iran grupa rebeliantów Houthi w Jemenie zagroziła atakiem na statki powiązane z Izraelem. Statek typu PCTC (Pure Car / Truck Carrier), należący do i zarządzany przez firmy powiązane z kapitałem izraelskim, został przejęty przez Houthi na Morzu Czerwonym.
Galaxy Leader (nr IMO 9237307; zbudowany w 2002 r. w Stoczni Gdynia; GT 48 710; nośność 17 000 t) i zarządzany komercyjnie przez japońską grupę NYK (czarterowany przez nią), był w drodze z Turcji do Indii.
Siły Obronne Izraela (IDF) potwierdziły atak na PCTC o ładowności 4500 samochodów na swoim koncie X, ale twierdzą, że statek "nie jest izraelski". Stwierdzono jednak, że: "porwanie statku towarowego przez Houthi w pobliżu Jemenu na południowym Morzu Czerwonym jest bardzo poważnym incydentem o globalnych konsekwencjach."
Ray Car Carriers, do której należy porwany samochodowiec Galaxy Leader, jest firmą zarejestrowaną na Wyspie Man, ale należącą do Ramiego Ungara - armatora z Izraela znanego u nas jako klient Stoczni Gdynia (zamkniętej w 2009 roku), a przez pewien czas także jej mniejszościowy udziałowiec.
Statek jest w zarządzie technicznym i załogowym, mającej siedzibę w Grecji, firmy Stamco Ship Management Co Ltd, spółki zależnej Unity Maritime z siedzibą w Londynie, której właścicielem jest Danny Ungar, syn Ramiego Ungara.
Obaj wielokrotnie odwiedzali Polskę, przede wszystkim Gdynię, głównie z okazji interesów i uroczystości przekazywania przez Stocznię Gdynia kolejnych samochodowców budowanych na zamówienie Ray Car Carriers (łącznie ok. 30 w trzech różnych projektach).
Ray Car Carriers kontroluje obecnie flotę 65 samochodowców (w tym 32 zbudowane w Polsce w latach 2000-2009) i dwóch zbiornikowców VLCC z 2020 roku. Według branżowych baz danych ma zamówionych kolejnych osiem samochodowców z napędem na LNG.
Houthi, to wspierana przez Iran grupa "milicyjna", która kontroluje dużą część Jemenu.
Biuro premiera Izraela oświadczyło, że "zdecydowanie potępia irański atak na międzynarodowy statek. Statek, należący do brytyjskiej firmy, którego operatorem jest japońska firma, został porwany z irańskiego kaprysu przez milicję Houthi w Jemenie. Na pokładzie statku znajduje się 25 członków załogi różnych narodowości, w tym: Ukraińcy, Bułgarzy, Filipińczycy i Meksykanie. Na statku nie było Izraelczyków. To kolejny akt irańskiego terroryzmu, który stanowi krok naprzód w irańskiej agresji przeciwko obywatelom wolnego świata i stwarza międzynarodowe implikacje w zakresie bezpieczeństwa globalnych szlaków żeglugowych".
Zgłoszone porwanie ma miejsce zaledwie kilka dni po tym, jak grupa zagroziła atakiem na izraelskie statki z powodu wojny w Strefie Gazy.
Przywódca Houthi Abdul-Malik al-Houthi powiedział, że wspierana przez Iran milicja monitoruje Morze Czerwone pod kątem tonażu należącego do Izraela, z izraelskimi banderami lub bez.
"Nasze oczy są otwarte na ciągłe monitorowanie i poszukiwanie jakiegokolwiek izraelskiego statku" - powiedział w przemówieniu transmitowanym przez rebeliancką stację telewizyjną Al-Masirah, według strony internetowej New Arab.
"Wróg polega na kamuflażu w swoim ruchu na Morzu Czerwonym, zwłaszcza w Bab-al-Mandeb, i nie odważył się podnieść izraelskich flag na swoich statkach ... i wyłączył urządzenia identyfikacyjne", dodał.
Al-Houthi powiedział, że jego siły "przeszukają i zweryfikują statki należące do niego [Izraela], i nie zawahamy się ich zaatakować dając wszystkim do zrozumienia, że Izrael się boi".
Huti zadeklarowali, że są częścią "osi oporu" grup powiązanych z Iranem i wystrzeliwują drony i pociski na Izrael od czasu październikowego ataku Hamasu, który wywołał izraelską ofensywę w Strefie Gazy.
Inny samochodowiec tego samego armatora był obiektem ataku w Zatoce Omańskiej w 2021 roku.
Piotr B. Stareńczak; z mediów
Fot.: Stocznia Gdynia; Stamco Ship Management