Piraci, którzy zaatakowali w minioną sobotę duński tankowiec Monjasa Reformer opuścili jego pokład. Jak przekazał mediom właściciel jednostki, zabrali ze sobą kilku marynarzy.
Pływający pod liberyjską banderą tankowiec został zaatakowany w sobotę, w odległości 140 mil morskich (260 kilometrów) na zachód od Pointe-Noire, największego portu Republiki Konga. Informację o przejęciu tankowca przekazano mediom dopiero we wtorek. Jednostką należącą do duńskiej firmy Monjasa zarządza dubajski Montec Ship Management (należący do holdingu Monjasa).
W piątek duński właściciel potwierdził, że piraci opuścili pokład jednostki, ale zabrali ze sobą część załogi. Pozostali marynarze są pod opieką w bezpiecznym miejscu. Firma nie podaje dokładnych szczegółów ze względów bezpieczeństwa.
Monjasa Reformer (nr IMO 9255878; GT 8829; nośność 13 702 ton; długość całkowita 127,73 m), to nieduży produktowiec.
Głównym przedmiotem działalności grupy Monjasa jest handel paliwami, głównie okrętowymi i fizyczne dostawy paliw na statki, realizowane własnymi statkami (zbiornikowcami bunkrowymi, bunkierkami).
Jak podaje Monjasa, bezpieczeństwo i dobre samopoczucie załogi to priorytet, nie tylko w Afryce Zachodniej, gdzie piractwo jest znanym czynnikiem ryzyka. Firma wdrożyła politykę antypiracką, która zawiera obszerny opis tego, jak załoga i oficerowie powinni postępować w przypadku ataków, obejmuje ona działania, które należy podjąć zarówno w trakcie, jak i po ewentualnym napadzie.
Ataki pirackie w Zatoce Gwinejskiej były w ostatnim czasie rzadsze. Jak podaje Międzynarodowe Biuro Morskie (International Maritime Bureau), o ile w 2020 roku odnotowano 84 ataki, to w 2021 było ich 35, a w 2022 - 19.
AL, PAP, z mediów
Fot.: Monjasa