Marynarka wojenna USA uznała w sobotę pięciu marynarzy zaginionych po wtorkowej katastrofie śmigłowca za zmarłych. Wypadek miał miejsce na Pacyfiku w pobliżu San Diego.
Jak podała agencja AP po ponad 72 godzinach skoordynowanych wysiłków ratowniczych i ponad 30 lotach, amerykańska flota na Pacyfiku zmieniła charakter prowadzonej operacji z poszukiwania marynarzy na odnalezienie ich zwłok.
Rannych w wypadku zostało pięciu innych marynarzy z lotniskowca USS Abraham Lincoln, z którego pokładu wyleciał śmigłowiec MH-60S.
"Nazwiska zmarłych marynarzy zostały utajnione do czasu powiadomienia ich najbliższych krewnych. Śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy, która miała miejsce ok. 112 km od San Diego, jest w toku" - pisze Associated Press.
Stacja NBC przypomina, że we wtorek około godziny 16.30 lokalnego czasu śmigłowiec runął do oceanu, kiedy odbywał rutynowy lot. Przytoczono wypowiedź rzecznika prasowego III Floty USA porucznika Sama Boyle'a, który powiedział, że jeden członek załogi został uratowany.
Stan zdrowia rannych marynarzy jest stabilny. Dwóch przetransportowano na ląd na leczenie, a pozostali odnieśli drobne obrażenia i pozostają na pokładzie lotniskowca. Według NBC stan zdrowia uratowanego członka załogi jest wciąż nieznany.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski
Fot.: US Navy