Chiny nie obawiają się sankcji, jakie Stany Zjednoczone mogłyby na nie nałożyć w związku z sytuacją na Morzu Południowochińskim – oświadczyła w środę rzeczniczka chińskiego MSZ Hua Chunying, oskarżając USA o podsycanie sporów w regionie.
Na rutynowym briefingu w Pekinie Hua wyraziła również nadzieję, że amerykańskie władze nie będą w dalszym ciągu kroczyć niewłaściwą - jej zdaniem - drogą.
Wysoki rangą amerykański dyplomata odpowiedzialny za Azję Wschodnią David Stilwell ostrzegł we wtorek, że USA mogą nałożyć sankcje na urzędników i firmy z ChRL, zaangażowane w politykę zastraszania innych państw na Morzu Południowochińskim, jakiej prowadzenie Waszyngton zarzuca Pekinowi.
Sekretarz stanu USA Mike Pompeo wyraził niedawno sprzeciw wobec roszczeń terytorialnych Chin na spornym akwenie. "Świat nie pozwoli Pekinowi traktować Morza Południowochińskiego jako swego imperium morskiego" – oświadczył i zapewnił, że USA będą bronić praw swoich sojuszników w regionie do zasobów morskich, zgodnie z zasadami wynikającymi z prawa międzynarodowego.
Ambasada ChRL w Waszyngtonie oceniła oświadczenie Pompeo jako całkowicie bezpodstawne i zarzuciła Stanom Zjednoczonym próby zasiania niezgody pomiędzy Chinami a innymi państwami uwikłanymi w spory terytorialne na Morzu Południowochińskim.
Chiny uznają prawie całe Morze Południowochińskie za własne terytorium. Stoi to w sprzeczności z roszczeniami Brunei, Malezji, Filipin, Wietnamu i Tajwanu do poszczególnych obszarów tego akwenu. Morze Południowochińskie jest bogate w złoża surowców naturalnych i kluczowe dla międzynarodowego handlu; co roku przepływają przez nie towary warte 3 bln dolarów.
Chiny budują na spornym morzu sztuczne wyspy, na których umieszczają obiekty wojskowe. Deklarują przy tym pokojowe zamiary i odrzucają krytykę USA, które oskarżają je o militaryzację morza.
Władze USA nałożyły niedawno sankcje na chińskich urzędników, których uznają za zaangażowanych w ograniczanie autonomii Hongkongu, blokowanie dostępu cudzoziemców do Tybetu oraz łamanie praw człowieka wobec Ujgurów i innych muzułmanów w regionie Sinciang na zachodzie ChRL. Chiny zapowiedziały działania odwetowe.
Z Kantonu Andrzej Borowiak
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.