Po dwóch tygodniach odmów wstępu w portach różnych krajów i błąkania się, wycieczkowiec zawinął do portu w Kambodży. Statek wycieczkowy Westerdam, który przez dwa tygodnie nie mógł zawinąć do żadnego z portu z powodu obaw, iż ktoś na pokladzie może być zarażony koronawirusem, w czwartek rzucił kotwicę na redzie kambodżańskiego portu Sihanoukville.
Jak poinformował serwis internetowy Marine Traffic, wycieczkowiec znajduje się w odległości 1 km od nabrzeży portu.
Gubernator Sihanoukville Kouch Chamronuen poinformował, że 2200 osób znajdujących się na pokładzie (pasażerowie i załoga) będą poddani badaniom ich stanu zdrowia. Dopiero później władze określą procedurę zejścia na ląd.
Mimo, że dotychczas żadna z osób znajdujących się na statku nie wykazywała oznak zakażenia koronawirusem, ani nie zachorowała, zgody na zawinięcie do ich portów odmówiły kolejno Japonia, Tajwan, Guam, Filipiny i Tajlandia.
Operator statku Holland America Line (grupa Carnival Corporation z USA) zapewnił, że stan zdrowia pasażerów i załogi był dokładnie okresowo sprawdzany. Poinformował też, że rejs zakończy się nieplanowo w Sihanoukville. Pasażerowie będą mogli samolotami czarterowi dotrzeć do stolicy Kambodży Phnom Penh, a stamtąd do ich miejsc zamieszkania.
"Było już tak wiele momentów, w których byliśmy prawie pewni, że wrócimy do domu, ale za każdym razem nam odmawiano" - powiedziała dziennikarzom jedna z pasażerek, Amerykanka Angela Jones. "Tego ranka sam widok lądu był takim momentem. Pomyślałam: czy to sen ?" - dodała.
Obawy władz pięciu krajów, które odmówiły zgody na zawinięcie wycieczkowca do ich portu, podsycał przypadek innego wycieczkowca Diamond Princess zacumowanego w japońskiej Jokohamie. Wśród 3.700 osób znajdujących się na pokładzie wykryto już 175 przypadków zainfekowania koronawirusem.