Jednym z najbardziej oczekiwanych w ostatnich latach wycieczkowców stał się Flying Clipper - największy żaglowiec świata. Napięcie rosło, a oczekiwanie nabierało intensywności za sprawą przesuwanego, nie raz, terminu wprowadzenia statku na rynek. Żaglowy wycieczkowiec jest wreszcie gotowy, ale nie jest pewne, czy na przekazanie go pierwotnie zamawiającemu gotowa jest stocznia.
Kontrakt na budowę statku podpisano w maju, a stępkę pod budowę jednostki położono 9 grudnia 2015 roku. Flying Clipper został zwodowany 10 czerwca 2017 roku. Teraz (ponoć już od sierpnia) jest gotowy do przekazania, ale tkwi nadal w stoczni, która m.in. w mediach społecznościowych prezentuje go na pięknych ujęciach ze wszystkich stron i na zbliżeniach, zachwalając swój produkt. Flying Clipper jest do kupienia. Bez czekania - "z półki".
W budowę statku zaangażowani byli także specjaliści z Polski. W projektowaniu, w tym ożaglowania i takielunku, a także w nadzorze instalacji takielunku, uczestniczył słynny projektant statków
inż. Zygmunt Choreń i jego biuro Choren Design and Consulting z Gdańska. Firma Activ, z ponad 30 pracownikami sprowadzonymi z Polski, wykonywała prace, m.in. stolarskie, związane z wystrojem pasażerskich pomieszczeń publicznych, restauracji i pomieszczeń wspólnych załogi, łącznie z instalacją mebli z własnej fabryki, a także prace szalunkowe (montaż izolacji i blachownie ścian i sufitów). W opracowanie projektu statku zaangażowane było także Centrum Techniki Okrętowej w Gdańsku.
Zobacz rozmowę z projektantem żaglowca - Zygmuntem Choreniem, a także Mikaelem Krafftem - właścicielem firmy armatorskiej Star Clippers - VIDEO.
Pod koniec lipca 2017 roku informowano, że opóźniony w budowie wycieczkowy żaglowiec przekazany ma być "w I kwartale 2018 roku". Zdanie statku przez stocznię przesunięto więc z wcześniej zapowiadanego na sierpień 2017 roku.
W wydanym wtedy oświadczeniu, rzecznik prasowy stoczni podkreślał: "Brodosplit został unzany za jedną z nielicznych stoczni zdolnych do dostarczenia tak unikatowego statku, od fazy projektu, przez budowę i instalację skomplikowanego wyposażenia technicznego, po wystrój luksusowych wnętrz".
Chorwacki Brodosplit jest jednym z nowicjuszy - stoczni, które dopiero w ostatnich latach pozyskały swoje pierwsze zamówienia na rynku budowy wycieczkowców.
Jeszcze w połowie czerwca bieżącego roku informowano, że stocznia Brodosplit co prawda opóźniła budowę i spodziewany termin przekazania największego w świecie żaglowca - statku wycieczkowego Flying Clipper, w stosunku do ustaleń kontraktowych, ale nie poniesie tego konsekwencji, a statek zostanie ukończony, ponieważ opóźnienie było "zaakceptowane".
Stocznia podkreślała wtedy, że budowa innowacyjnego statku była bardzo skomplikowana, ale "Brodosplit wkrótce ukończy tę budowę".
Statek jest m.in. pierwszym w świecie żaglowcem spełniającym wymogi "safe return to port" (z adekwatną notacją klasy), spełnia też wszystkie wysokie wymagania US Coast Guard, a także jest "jedynym w świecie żaglowcem, któremu nadano najwyższą kategorię w zakresie ograniczania hałasu i wibracji".
Powyższe oświadczenie stoczni ukazało się w kilka dni po informacji opublikowanej przez jedną z chorwackich gazet, według której armator - Star Clippers z siedzibą w Monaco, w rzeczywistości zerwał kontrakt ze stocznią Brodosplit już w marcu, mimo, że jeszcze w oficjalnych wypowiedziach jego przedstawicieli z maja br. "armator wyrażał nadzieję na porozumienie ze stocznią i odbiór statku".
Z kolei, również w czerwcu br., armator Star Clippers, w mediach społecznościowych wyjaśniał: "Nie publikujemy jeszcze planowanych rejsów wycieczkowych statku Flying Clipper, ponieważ dotknęły go opóźnienia w stoczni. Wciąż jednak mamy nadzieję, na odbiór statku w 2019 roku, jednak rozmowy ze stocznią trwają i poinformujemy o nowej dacie inauguracji, gdy będzie ona znana".
W sierpniu bieżącego roku stocznia ujawniła, że budowa wycieczkowca Flying Clipper została ukończona i statek jest gotowy do zdania (choć według informacji z niektórych źródeł można było sądzić, że żaglowiec jeszcze we wrześniu odbywał próby morskie). Jednak 162-metrowy statek pozostawał w stoczni, a przekazanie przesunięte ze względu na spór z nabywcą.
Stocznia, po zapytaniu od "Seatrade Cruise News", przyznała, że "poszukuje nowego nabywcy".
Brodosplit twierdziła, że rozwiązała umowę na budowę statku, obarczając winą zamawiającego - nabywcę, który "nie spełnił zobowiązań kontraktowych, co spowodowało przesunięcie przekazania statku spodziewanego w 2018 roku" i dodając, że "podjęła wszelkie możliwe kroki prawne zabezpieczające jej interesy i roszczenia, a kompetentne władze w różnych jurysdykcjach już podjęły decyzje, mające zabezpieczyć roszczenia Brodosplitu.
"Eric Krafft, syn Mikaela Kraffta, założyciela i prezesa Star Clippers, potwierdził w wypowiedzi dla "Seatrade Cruise News" istnienie sporu i zapewnił: "mimo, że nowo-budowany statek jest opóźniony o niemal dwa lata - firma Star Clippers chciałaby go odebrać i ma zamiar respektować ustalenia kontraktowe".
Budowa pięciomasztowego barku, "prawie-repliki" historycznego żaglowca France II, rozpoczęła się pięć lat temu i - według stoczni Brodosplit - terminy przekazania statku były przesuwane ze względu na opóźnienia dostaw armatorskich - masztów, takielunku, żagli, a także części wymaganej dokumentacji technicznej i projektowej.
Brodosplit twierdzi też, że zamawiający "bez uzasadnienia uruchomił finansowanie bankowe, które zawierało państwowe gwarancje na kwotę 12 mln euro, jednak stocznia podjęła wszelkie kroki prawne, by zablokować te środki do czasu zakończenia arbitrażu".
Krafft potwierdził, że postępowanie arbitrażowe toczy się w Holandii (jako, że kontrakt został zawarty na bazie prawa holenderskiego).
Przedstawiciel Brodosplit powiedział (w sierpniu) serwisowi informacyjnemu "Seatrade Cruise News", że stocznia nie jest już zobowiązana do przekazania statku pierwotnie zamawiającemu i ma swobodę w rozporządzaniu nim, oraz że "ten unikatowy statek wzbudza ogromne zainteresowanie".
Jednak uwięziony sporem prawnym nadal tkwi w stoczni.
PBS
Problemy z budową i terminowym przekazywaniem statków armatorom, powstające zarówno w sferze technicznej i możliwości produkcyjnych czy organizacyjnych stoczni, jak i wynikające z trudnej sytuacji ekonomicznej zakładów budowy statków, zdarzały się zawsze (choć kiedyś - jak się zdaje - chyba rzadziej, na tle masy kontraktów realizowanych gładko i na czas). Dzisiaj są dość powszechne i nie dotyczą wyłącznie statków rekordowych w swojej klasie - jak Flying Clipper - czy najbardziej skomplikowanych i zaawansowanych technicznie.
Niedawno informowaliśmy o przypadku norweskiego rybaka - armatora, który zniecierpliwiony problemami, wzrostem kosztów i opóźnieniami w budowie statku zamówionego, jako w pełni wyposażony, w polskiej stoczni, postanowił przenieść nie wykończony w pełni statek do Norwegii na ukończenie prac wyposażeniowych. W tym samym materiale była mowa o przenosinach budowy, w celu jej ukończenia, także z jednej do innej stoczni norweskiej i o licznych przypadkach opóźnień w budowie niewielkich statków rybackich budowanych na zamówienie armatorów norweskich w ich kraju i za granicą.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.