Umowa dot. zakupu Stoczni Szczecińskiej przez Fundusz Inwestycyjny Mars pokazuje, że projekty, które przygotowuje rząd, nie są tylko i wyłącznie w fazie projektowania, ale stają się faktycznymi dokonaniami - uważa premier Beata Szydło.
Umowę dotyczącą sprzedaży Stoczni Szczecińskiej przez Towarzystwo Finansowe Silesia, Funduszowi Inwestycyjnemu Mars, za 100 mln zł, podpisano w piątek.
Szydło przypomniała po spotkaniu, w ramach przeglądu resortów, z wicepremierem Mateuszem Morawieckim i ministrem Henrykiem Kowalczykiem, że w poniedziałek Morawiecki będzie w Szczecinie w związku z podpisaniem tej umowy, którą określiła jako "bardzo ważną". Według niej umowa ta pokazuje bowiem "już realnie, że te projekty, które przygotowujemy nie są tylko i wyłącznie w tej fazie projektowania, ale stają się faktycznymi dokonaniami".
W poniedziałek po południu w Stoczni Szczecińskiej zaplanowano konferencję prasową dotyczącą polskiego przemysłu stoczniowego z udziałem wicepremiera, ministra finansów i rozwoju Mateusza Morawieckiego. W spotkaniu z mediami weźmie także udział m.in. wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński, minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk oraz wojewoda zachodniopomorski Krzysztof Kozłowski.
Produkcję w Stoczni Szczecińskiej Nowa wstrzymano w styczniu 2009 r., ponieważ Komisja Europejska uznała, że udzielona wcześniej stoczniom w Gdyni i Szczecinie przez polski rząd pomoc publiczna była niezgodna z prawem. Majątek stoczni sprzedano, a pracowników zwolniono.
W czerwcu 2016 r. podczas 4. Międzynarodowego Kongresu Morskiego w Szczecinie podpisano list intencyjny dotyczący budowy przez polskie stocznie dwóch promów samochodowo-pasażerskich Polskiej Żeglugi Bałtyckiej.
Porozumienie podpisali uczestnicy przyszłego konsorcjum, które ma zbudować promy: Gdańska Stocznia Remontowa im. J. Piłsudskiego SA, Stocznia Remontowa "NAUTA" SA, Morska Stocznia Remontowa Gryfia SA oraz Szczeciński Park Przemysłowy Sp. z o.o., działający na terenach po byłej stoczni w Szczecinie. List podpisały także Polski Fundusz Rozwoju (PFR) oraz PKO BP, które mają finansować budowę statków.
Promy mają być jednostkami typu ro-pax o długości ponad 220 m i szerokości około 30 m. Koszt budowy jednego promu to około 450 mln zł. Statki mają zabierać na pokład 900 pasażerów, a ich linia załadunkowa ma mieć 3,5 km. Mają posiadać napędy dualne, dwupaliwowe.
1 stycznia 2017 r. weszła w życie ustawa o aktywizacji przemysłu okrętowego i przemysłów komplementarnych. Przewiduje ona stosowanie zerowej stawki VAT na produkcję, import, części i wyposażenie dla jak najszerszego katalogu jednostek pływających (zgodnie z dyrektywą VAT UE). Rozszerzenie preferencji podatkowej dotyczyć będzie takich statków, jak np. holowniki i lodołamacze pełnomorskie. Przewidziano też zwiększenie katalogu nowych statków objętych zerową stawką VAT.
Ustawa zakłada również możliwość wyboru między obecnym 19-proc. CIT lub PIT a nowym zryczałtowanym podatkiem od wartości sprzedanej produkcji w wysokości 1 proc. w zakresie budowy i przebudowy statków. Przewiduje także ułatwienia w objęciu statusem specjalnej strefy ekonomicznej gruntów, na których prowadzona jest produkcja okrętowa i komplementarna.
Rząd uważa, że dzięki nowym rozwiązaniom ustawowym wzrośnie produkcja stoczniowa. Według jego szacunków, dzięki stworzeniu warunków do dynamicznego rozwoju przemysłu okrętowego i przemysłów komplementarnych powstanie w nich ok. 3 tys. miejsc pracy.
mick/ son/
To też ciągnij, skoro w rybactwie jest tak źle. Nikt nikomu nie broni.
To dlaczego wykonujesz zawód z którego nie jesteś w stanie wyżyć? Skoro jest tak źle w rybołówstwie i nie jesteś w stanie zarobić to czemu nie weźmiesz się za inna pracę?
Wielu ludzi wykonywało i wykonuje wiele zawodów z dziada pradziada i kiedy nie dawało się z tego wyżyć to zmieniali prace. Dlaczego rybacy mają być inni? Ilu rolników porzuciło ziemię ojców i zajęło się czymś innym, ilu szewców z dziada pradziada zmieniło zawód, bo nie ma dziś pracy? Ilu bednarzy i kołodziejów? Rybaków też wielu odeszło z zawodu. Rybactwo to biznes, jeśli w danych warunkach nie przynosi spodziewanych przychodów, to zmieniam działalność. Skazujesz rodzinę na wegetację tylko dlatego, bo jesteś "rybakiem z dziada pradziada"? Dziś rybactwo nie wyżywi wielu, wielu musi odejść, bo takie są warunki i ich nie zmieniasz. Fok nie wystrzelasz i nikt tego nie zrobi, na pewno nie będzie ich mniej, a co najwyżej więcej. Takie są warunki i albo dajesz w nich radę, albo zmieniasz zawód. Takie jest życie.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.