Chcielibyśmy do końca 2017 r. wybrać dostawcę trzech okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej, a także dostawcę sześciu korwet - powiedział PAP w Szczecinie przewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej poseł PiS Michał Jach.
"Chcielibyśmy, aby do końca 2017 r. udało się wybrać dostawcę trzech nowych okrętów podwodnych +Orka+ dla Marynarki Wojennej, a także dostawcę trzech nowych korwet +Miecznik+ i trzech korwet +Czapla+" - powiedział w poniedziałek Jach, który był gościem debaty "Polski Przemysł Stoczniowy - Technologiczne i Organizacyjne Wyzwania". Spotkanie poświęcone było m.in. konsolidacji przemysłu stoczniowego i modernizacji Marynarki Wojennej.
Okręty podwodne, wyposażone w pociski manewrujące, z punktu widzenia strategicznego bezpieczeństwa Polski są kluczowe - ocenił Jach.
"Chodzi o okręt podwodny nowego typu o wyporności około 2 tys. ton wyposażony w pociski manewrujące klasy woda-ziemia wystrzeliwane spod wody o zasięgu minimum 700 kilometrów" - kontynuował Jach. "Ponadto okręty podwodne muszą mieć możliwość przebywania pod wodą bez wynurzania przez minimum dwa tygodnie i bez przemieszczania, co powoduje, że stają się wtedy bardzo groźną bronią odstraszającą dla potencjalnego przeciwnika" - dodał.
W tej chwili jest trzech liczących się oferentów: szwedzki Saab, niemiecki ThyssenKrupp i francuska stocznia DCNS - powiedział przewodniczący sejmowej komisji. Jak dodał, o wyborze dostawcy przez rząd zdecydują wartości bojowe okrętów, wartość offsetu i polonizacja.
"Sprzęt wojskowy kupuje się na 30-40 lat. Koszt zakupu samego okrętu tj. około 30 proc. kosztu całego życia produktu, bo później wchodzi jeszcze w grę jego serwisowanie, naprawy, remonty, modernizacja i w końcu utylizacja. Warunkiem koniecznym jest przy tym kontrakcie to, żeby czynności wynikające z eksploatacji okrętów były realizowane w Polsce" - dodał Jach.
Jak poinformował Jach, wartość zakupu trzech okrętów podwodnych to 7,5-8 mld zł.
"Jesteśmy gotowi budować wszystkie trzy okręty podwodne w Polsce" - powiedział PAP Janusz Drelichowski, prezes IMS-Griffin, oficjalnego przedstawiciela producenta konwencjonalnych okrętów podwodnych ThyssenKrupp Marine Systems w Polsce. Jak dodał, firma oferuje "także budowę tych okrętów w Szczecinie". ThyssenKrupp uczestniczy również w projekcie budowy okrętów nawodnych "Czapla" i "Miecznik".
Według Drelichowskiego, firma preferuje Szczecin m.in. dlatego, że obawia się ograniczeń w liczbie pracowników i infrastrukturze trójmiejskich podmiotów przy realizacji ewentualnych zamówień na okręty podwodne i nawodne.
Drelichowski zwrócił także uwagę, że obecnie nie ma w Polsce stoczni budujących okręty podwodne. Jeżeli zapadnie decyzja o ich budowie, trzeba będzie ją zorganizować od podstaw - powiedział. "Nie widzę powodów, dla których nie miałoby to być zrobione w Szczecinie" - dodał.
Za wyborem Szczecina przemawia także bliskość Niemiec i tamtejszej stoczni w Kilonii, należącej do ThyssenKrupp Marine Systems - podkreślał Drelichowski. "Gdyby w przyszłości zaistniała konieczność - co jest bardzo realne ze względu na duże obłożenie niemieckiej stoczni w Kilonii - że ona nie byłaby w stanie realizować swoich zadań, to można by tą infrastrukturę wykorzystać i wykonać część prac, czy nawet całość w polskiej stoczni dla odbiorcy zagranicznego, dla kraju trzeciego" - dodał Drelichowski.
Z kolei dyrektor generalny DCNS na Polskę Janusz Przyklang powiedział PAP, że firma proponuje Polsce budowę pierwszego z trzech okrętów podwodnych w stoczni we Francji przy udziale polskiego zespołu. Na pierwszy okręt część podsystemów miałaby być dostarczona przez polski przemysł - dodał.
"Drugi i trzeci okręt byłyby już w całości robione w Polsce. To znaczy, że minimum 60 proc. prac jest wykonanych w Polsce, tj. około tysiąca miejsc pracy stworzonych na okres budowy okrętu podwodnego. A także 300 miejsc pracy na następne 30-40 lat utrzymania gotowości bojowej takiego okrętu" - powiedział Przyklang.
Według niego do budowy dwóch okrętów podwodnych nadaje się zarówno infrastruktura szczecińska, jak i gdyńska, i gdańska. "Tutaj zasadniczą rzeczą jest decyzja polityczna ze strony polskich władz i przede wszystkim ze strony Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która z tych infrastruktur ma być włączona do procesu produkcyjnego. A także gdzie ma znajdować się baza utrzymania w gotowości bojowej tych okrętów, czy w Gdyni, czy może na Pomorzu Zachodnim" - dodał Przyklang.
W połowie listopada br., podczas wspólnego posiedzenia sejmowych Komisji: Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej oraz Obrony Narodowej, kmdr Grzegorz Kultys z Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych MON informował, że w latach 2017-2019 plan modernizacji technicznej Marynarki Wojennej przewiduje przeznaczenie na ten cel ponad 470 mln zł.
Francuzi proponują okręty typu Scorpene uzbrojone w pociski manewrujące zdolne razić cele naziemne w promieniu 1000 km od okrętu.
Szwedzki koncern Saab proponuje Polsce udział w produkcji projektowanego okrętu A26. Okręt ma być szczególnie trudny do wykrycia, można go będzie uzbroić zarówno w kierowane torpedy, jak i pociski rakietowe. Modułowa budowa ma pozwolić także np. na wydłużanie kadłuba przy modernizacjach.
Saab, który także nawiązał rozmowy z polskimi stoczniami, zapowiada, że w razie wyboru tej konstrukcji Polska uczestniczyłaby także w budowie okrętów budowanych na potrzeby Szwecji, a także dla innych przyszłych odbiorców.
Niemiecka grupa ThyssenKrupp Marine Systems, proponuje z kolei okręty HDW 212 wybrane przez Bundeswehrę i marynarkę Włoch, lub 214A, zamówione m.in. przez Koreę Pd., Grecję i Portugalię.
res/ wkt/ jbr/
Ilustr.: BTT Systems
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.