Zarząd Kołobrzeskiej Lokalnej Grupy Rybackiej w przeddzień wyboru nowego prezesa, dokooptował do grona członków stowarzyszenia dziesięciu pracowników swojego biura.
Gęstnieje atmosfera w Kołobrzeskiej Lokalnej Grupie Rybackiej po tym, jak rezygnację z funkcji prezesa złożył Ryszard Klimczak. W ub. tygodniu zwołano zebranie, podczas którego członkowie organizacji mieli wybrać jego następcę. Nie każdy jednak o spotkaniu wiedział. Zawiadomienie o nim opublikowano jedynie na stronie internetowej KLGR, a nie rozesłano go do wszystkich pocztą, jak to robiono wcześniej. Na dodatek w czasie obrad okazało się, że mandatami do głosowania dysponuje 10 osób, które dotychczas były wyłącznie etatowymi pracownikami organizacji. Szybko wyszło na jaw, że przyjęto je do stowarzyszenia w przeddzień zebrania, na którym miał być wybierany nowy prezes. Decyzję w tej sprawie podjął Zarząd KLGR. Nowi członkowie stanowili aż 20 proc. ogółu osób uczestniczących w spotkaniu.
Sprawa wydawała się być szyta grubymi nićmi, choć jak twierdził w czasie zebrania prowadzący je kandydat na prezesa Piotr Szczygielski, wszystko odbyło się zgodnie ze statutem. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jego kontrkandydatem miał zostać znany ze skuteczności podejmowanych działań prezes Zarządu Portu Morskiego Henryk Rupnik. Do zgłoszenia tej kandydatury jednak nie doszło, bo po ostrej wymianie zdań zebranie przerwano.
Starosta kołobrzeski Tomasz Tamborski, który jest jednym z ojców Kołobrzeskiej Lokalnej Grupy Rybackiej, nie kryje zdenerwowania jawną próbą manipulacji. Dlatego mimo, iż zebranie zwołano zgodnie z przepisami, to właśnie on złożył formalny wniosek o jego przerwanie. Podkreślał przy tym, że sam dowiedział się o nim przypadkowo - zaledwie kilka dni wcześniej. Stopień jego niezadowolenia siągnął zenitu, gdy zorientował się, że w ostatniej chwili przyjęto do organizacji pracowników biura, którzy dzięki temu zabiegowi zostali upoważnieni do udziału w wyborze swojego przyszłego zwierzchnika. Ostatecznie ustalono, że zebranie zostanie ponownie zwołane we wrześniu. Tym razem do wszystkich członków organizacji z odpowiednim wyprzedzeniem mają zostać rozesłane pisemne zawiadomienia o jego miejscu i terminie.
Zbulwersowani próbą manipulacji członkowie Kołobrzeskiej Lokalnej Grupy Rybackiej domagają się skontrolowania ostatnich miesięcy działalności zarządu stowarzyszenia.
Kołobrzeska Lokalna Grupa Rybacka powstała, by rozdysponować środki na rozwój podmiotów związanych z działalnością okołorybacką. W skład organizacji poza osobami fizycznymi i stowarzyszeniami wchodzą także samorządy. Przynależność do niej jest przy tym warta świeczki, bo do rozdysponowania jest blisko 40 mln zł. Aż 10 procent tej kwoty zarezerwowano na koszty administracyjne KLGR. Za te pieniądze utrzymywani są m.in. zatrudnieni w niej pracownicy – właśnie ci, którzy w przeddzień wyboru prezesa stowarzyszenia zostali przyjęci w poczet jego członków.
Przemysław Weprzędz
Powyższa regulacja jest związana z dużą intensywnością połowów szprota (podobszary 22 – 32 Morza Bałtyckiego), w związku z którą ogólna kwota połowowa tego gatunku została w ok. 80% wykorzystana.
Dlatego też od dnia 20 sierpnia 2012 r. do końca 2012 r. obowiązywać będzie zakaz ukierunkowanych połowów tego gatunku ryby dla polskich rybaków. Natomiast pozostała część kwoty połowowej szprota może być wykorzystana w ramach przyłowu podczas ukierunkowanych połowów śledzi.
Niech żyje..niech żyje...niech żyje!!!
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.