Budowa Nord Stream 2 to pogwałcenie strategii energetycznej Unii Europejskiej; nasz cel jest prosty, zahamowanie budowy – powiedział w czwartek minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk.
"Cieszę się, że przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk wyraził negatywną opinię co do budowy gazociągu Nord Stream 2, ale niestety jest to spóźnione o 5 lat, bo powinien to zrobić w Berlinie podczas konferencji z Angelą Merkel (kanclerz Niemiec - PAP), kiedy budowano Nord Stream 1" – powiedział w poniedziałek rano w Polskim Radiu Szczecin minister Marek Gróbarczyk.
Dodał, że nie należy łączyć stanowiska Tuska z polityką prowadzoną przez Komisję Europejską. "Przede wszystkim komisarz (Unii Europejskiej ds. energii – PAP) Miguel Canete realizuje politykę na wskroś nieprzychylną stanowisku grupy państw, które będą najbardziej odczuwały budowę Nord Stream 2. Stąd szeroko zakrojone działania naszego rządu, aby ta inwestycja nie doszła do skutku" – wyjaśnił minister.
"Całkowicie rozsypuje się koncepcja Unii Europejskiej, co tylko potwierdza zasadność przyjęcia strategii, że jeśli nie zadbamy o siebie sami, to nikt o nas nie zadba. Rozbudowa gazoportu w Świnoujściu czy budowa gazociągu Baltic Pipe do Danii to nasz główny cel, który realizujemy, nie oglądając się na komisję" – zaznaczył Gróbarczyk.
Pytany o odbiór pierwszego transport skroplonego gazu ziemnego ze Stanów Zjednoczonych do Polski, który zaplanowano w czwartek, minister odpowiedział, że "jest to pierwszy gazowiec, który rozpocznie proces negocjacyjny w sprawie dostaw".
"Jeśli chodzi o transakcję mówimy o milionowych kwotach a nawet wyższych. Stany Zjednoczone są potężnym graczem, jeśli chodzi o kontrolę rynku gazowego czy surowców energetycznych. Widać to po polityce konserwatywnego prezydenta Donalda Trumpa, który bardzo mocno skupia się na surowcach energetycznych" – dodał Gróbarczyk.
Minister podkreślił w rozmowie, że rząd polski stawia ogromy nacisk na rozwój gospodarki śródlądowej. "Cel jest jeden: rozpoczęcie inwestycji. Jesteśmy bardzo blisko zakończenia procesu przygotowawczego, rozpoczynamy przetargi na studium wykonalności budowy odrzańskiej drogi wodnej i wiślańskiej drogi wodnej. Na to potrzeba ok. 70 mld zł, ale pieniądze to nie jest nasz główny problem" – podkreślił.
"Problemem jest uzyskanie zgód środowiskowych, stworzenie programu inwestycyjnego i racjonalne rozłożenie tego w ramach kooperacji z biznesem. Czyli nie tworzenie specjalnych ustaw na rzecz realizacji dróg śródlądowych tylko zawiązywania odpowiednich umów z przedsiębiorcami. Z naszych wstępnych ocen i założeń wynika, że nie będziemy mieli problemów ze znalezieniem kapitału, on sam chce przyjść do nas w ramach inwestycji. Dzisiaj jest ogromne zapotrzebowanie na inwestycje, które dają szanse na rozwój, bo ich po prostu w Europie nie ma" – dodał.
mzb/ skr/