W okolicach miasta Jamboł na południowym wschodzie Bułgarii oddano w poniedziałek do użytku tłocznię oraz pierwszy 11-kilometrowy odcinek gazociągu, stanowiącego przedłużenie Tureckiego Potoku na terytorium bułgarskim.
Ten ważny odcinek zapewnia połączenie między bułgarskim i tureckim systemem przesyłu gazu, a tłocznia umożliwia transportowanie gazu z południa na północ i północny wschód.
Obecnie gaz do europejskiej części Turcji płynie z Rosji przez Ukrainę, Rumunię i Bułgarię za pośrednictwem Gazociągu Transbałkańskiego, jednak z końcem bieżącego roku wygasa ukraińsko-rosyjska umowa o tranzycie tą drogą. Na razie nie wiadomo, czy umowa będzie przedłużona, co grozi Bułgarii utratą zysków z tranzytu surowca.
"Rozszerzenie systemu gazociągowego jest nie tylko gospodarczą, lecz również polityczną decyzją, która pozwoli nam pozostać na mapie dużych krajów regionu pośredniczących w przesyłaniu gazu” – powiedział premier Bułgarii Bojko Borisow.
Pierwszy etap bułgarskiej nitki Tureckiego Potoku, gazociągu przebiegającego po dnie Morza Czarnego i mającego dostarczać rosyjski gaz bezpośrednio do europejskiej części Turcji, a poprzez bułgarską nitkę dalej na Zachód, jest ważny dla całej Europy Południowo-Wschodniej, ponieważ umożliwia dywersyfikację tras dostaw gazu ziemnego - podkreśliła minister energetyki Temenużka Petkowa. Zwiększy to bezpieczeństwo energetyczne w regionie i umożliwi rozwój rynku gazu - oceniła. Jak dodała, dzięki budowie bułgarskiej nitki Tureckiego Potoku, nazywanego tu Bułgarskim Potokiem, Bułgaria zachowa strategiczne miejsce na mapie gazowej Europy.
Nowy odcinek jest częścią 474-kilometrowej bułgarskiej nitki Tureckiego Potoku, która ma doprowadzać gaz do granicy z Serbią. Budowa 11-kilometrowego odcinka i tłoczni Strandża kosztowała 75 mln lewów (32,5 mln euro) i została w całości sfinansowana przez operatora bułgarskiego systemu przesyłowego Bułgartransgaz - poinformował jego szef Władimir Malinow. Projekt zrealizowano w ciągu pół roku.
Umowę na budowę bułgarskiej nitki podpisano z pewnym opóźnieniem po sporach między kandydatami na inwestorów w drugiej połowie września br. Realizować będzie ją saudyjskie konsorcjum Arkad, które w ciągu 615 dni ma wybudować 474-kilometrowy bułgarski odcinek gazociągu, prowadzącego od granicy Bułgarii z Turcją do granicy z Serbią.
W ciągu 250 dni od podpisania umowy inwestor powinien zbudować 308 km bułgarskiego odcinka, a do końca umowy – dwie tłocznie i prowadzące do nich nitki.
Wartość kontraktu wynosi 1,1 mld euro. Przedłużenie Tureckiego Potoku ma prowadzić przez Bułgarię, Serbię i Węgry do austriackiego hubu gazowego Baumgarten, skąd dostawy byłyby kierowane istniejącymi już połączeniami do Austrii i na Słowację. Bułgarskim odcinkiem ma być przesyłane 15 mld m sześciennych rocznie.
Bułgaria ma podpisaną umowę z Gazpromeksportem, zgodnie z którą gaz do Serbii powinien popłynąć 1 stycznia 2020 r. Termin ten prawdopodobnie nie będzie dotrzymany.
Obecny na poniedziałkowej uroczystości ambasador Rosji Anatolij Makarow wyraził nadzieję, że wszystkie terminy umowy o budowie Bułgarskiego Potoku zostaną dotrzymane. Wyraził przekonanie, że nowa nitka będzie pewną i bezpieczną trasą dostaw rosyjskiego gazu do Europy.
Z Sofii Ewgenia Manołowa