Rozwój technologiczny obniżył koszty dostaw LNG. Czy zwyciężą one z dostawami świadczonymi przez gazociągi? Odpowiedź na to pytanie będzie kluczowa dla przyszłości polskich planów.
Zdaniem dr Filipposa Proedrou z Instytutu Relacji Międzynarodowych cytowanego przez Natural Gas Europe czasy gazociągów kończą się. Elastyczność umów na dostawy LNG ma wypierać długoterminowe kontrakty, które z kolei są narzędziami gwarantującymi zwrot z inwestycji w nowe magistrale gazowe.
Jednocześnie wzrost płynności rynku LNG ma zakończyć okres względnej stabilności cenowej gazu ziemnego na świecie. Z tego względu upadają wielkie projekty gazociągowe jak South Stream, Turkish Stream i tego rodzaju inwestycje. Zdaniem Proedrou testem tej prognozy będzie los projektów Nord Stream 2 i Siła Syberii promowanych przez Gazprom.
Autor nie odnosi się do proponowanego Polskę projektu gazociągów Korytarza Norweskiego. Połączenie gazowe Polski z Danią (Baltic Pipe) i Danii z Norwegią, ma w założeniu polskiego operatora gazociągów dać od 7 do 10 mld m3 gazu ziemnego rocznie. Alternatywny plan zakłada rozbudowę istniejącego gazoportu w Świnoujściu i ewentualne sprowadzenie do Zatoki Gdańskiej pływającego obiektu do magazynowania i regazyfikacji LNG (FSRU).
Jeżeli przewidywania Proedrou potwierdzą się, Polacy mogą wybrać rozwiązanie zwiększające wykorzystanie gazu skroplonego, a wtedy norweski gaz dotrze do naszego kraju gazowcami. Pierwsze dostawy tą drogą zaplanowało już PGNiG na czerwiec 2016 roku. Jeżeli jednak studium wykonalności, które prowadzą Gaz-System i duński Energinet.dk udowodni sens ekonomiczny budowy Baltic Pipe, a potem Korytarza Norweskiego, powstanie połączenie gazowe ze złożami norweskimi PGNiG. Taką inwestycję musiałaby urentownić umowa długoterminowa na dostawy do Polski.
BiznesAlert.pl