Ropy naftowej w polskiej części Morza Bałtyckiego jest niewiele, a wydobycie zaspokaja tylko kilka proc. polskiego zapotrzebowania na surowiec. Nie zmienią tego inwestycje Lotosu na złożu B8, choć dla finansów spółki będą mieć znaczenie - przekonują eksperci.
Pod koniec sierpnia Lotos podpisał umowy ze spółką Polskie Inwestycje Rozwojowe, Bankiem Gospodarstwa Krajowego i bankiem Pekao ws. emisji obligacji, z których wpływy posłużą na finansowanie wydobycia ropy naftowej ze złoża B8 na Morzu Bałtyckim. Wydobycie ma rozpocząć się przed końcem 2015 roku.
Zdaniem Pawła Poprawy z Instytutu Studiów Energetycznych, B8 jest jednym z największych złóż ropy w Polsce, co jednak nie oznacza, że jest złożem dużym. - Wszystkie polskie złoża są bowiem niewielkie i zaspakajają zaledwie ok. 4 proc. krajowej konsumpcji. Zasoby przemysłowe złoża B8 to prawie 3,5 mln ton (ok. 25 mln baryłek). Jednak dla Lotos Petrobaltic to istotna inwestycja, gdyż skumulowana wartość sprzedaży z tego złoża sięgać może ok. 8 mld zł - mówi Poprawa.
Jak dodaje, środki potrzebne na rozpoczęcie wydobycia są stosunkowo duże (1,8 mld zł), co wiąże się ze specyfiką projektów realizowanych na morzu, gdzie wiercenia są znacznie kosztowniejsze niż na lądzie. - Dostęp do tak znacznych nakładów inwestycyjnych w pierwszej fazie projektu jest wyzwaniem nawet dla tak dużej firmy jak Lotos. Stąd też pozyskanie środków inwestycyjnych z PIR i banków, co znacznie przyśpieszy zagospodarowanie złoża - podkreśla.
Ekspert porównuje złoże B8 do innego już zagospodarowanego złoża szelfowego, tj. B3. Na tej podstawie ocenia, że roczne wydobycie z B8 powinno sięgać co najmniej 300 tys. ton. Pozwoliłoby to podwyższyć łączne krajowe wydobycie ropy o 1/3, choć w skali krajowego zapotrzebowania na ten surowiec byłoby to mało znaczące.
Poprawa dodaje, w przypadku poszukiwań na szelfie bałtyckim, problemem - obok wysokich kosztów poszukiwań surowca - jest także złożona logistyka, która wyklucza wiele mniejszych firm. W efekcie poszukiwanie węglowodorów na tym obszarze spoczywa jak dotąd na barkach tylko jednej firmy, tj. Lotos Petrobaltic. "Utrzymujące się wysokie ceny ropy naftowej i gazu ziemnego z pewnością będą zachętą do kontynuowania w najbliższych latach prac poszukiwawczych w tym trudnym terenie. Mimo to, osiągnięcie łącznego krajowego wydobycia ropy o skali znaczącej dla krajowego bilansu tego paliwa jest geologicznie mało prawdopodobne" - podsumowuje.
Również ekspert rynku energii Andrzej Szczęśniak podkreśla, że Bałtyk nie jest Kuwejtem i nie będzie zbawieniem dla gospodarki. - Jednak jego potencjał wydobywczy, przede wszystkim ropy naftowej jest dość dobrze zbadany i z polskiego morza moglibyśmy śmiało produkować milion ton rocznie ropy naftowej i niewielkie ilości gazu ziemnego. Potencjał już zbadanych złóż, takich jak B8, czy tych, które muszą być poddane szczegółowej analizie, jak B23, wskazuje na miliony ton ropy w każdym z nich. Gdybyśmy rozpoczęli wydobycie z kilku z tych złóż, byłoby to kilka procent naszych potrzeb naftowych" - mówi.
Szczęśniak wskazuje przede wszystkim na zyskowność produkcji ropy.
"Jeśli koszt wydobycia baryłki wynosi kilkanaście dolarów, a cena za importowaną baryłkę sto kilkanaście dolarów, to ta cała setka pozostaje w Polsce. Przy milionie ton rocznie (co odpowiada liczbie 7,3 mln baryłek) produkcji krajowej oszczędzamy ponad 700 milionów dolarów w bilansie handlowym. W związku z tym, że podatki są u nas mikroskopijne - w odróżnieniu np. od Norwegii, gdzie są bardzo wysokie - cały ten zysk trafiłby do wydobywającej ropę firmy. Naprawdę zadziwiające, że przy trwającej już prawie 10 lat koniunkturze cenowej polskie firmy - a szczególnie posiadający bałtyckie koncesje Lotos - nie podjęły tych starań" - podkreśla.
Całkowite nakłady inwestycyjne na rozpoczęcie wydobycia ze złoża B8 są szacowane na ok. 1,8 mld zł. Wkład Lotos Petrobaltic wyniesie ok. 800 mln zł. W celu częściowego sfinansowania nakładów na projekt spółka celowa B8 ma pozyskać od BGK i Banku Pekao 210 mln dolarów w ramach emisji obligacji, jak również 333 mln zł od PIR.
Do końca 2017 r. Lotos planuje też rozpoczęcie wydobycia gazu ziemnego ze złóż B4 i B6. Zasoby obu złóż wynoszą ok. 4 mld m sześc., a łączny poziom wydobycia ma wynieść 250 mln m sześc. w skali roku. Lotos Petrobaltic działa na polskim obszarze morskim obejmującym ok. 29 tys. km kw.. Koncesje spółki na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż kopalin obejmują osiem obszarów o łącznej powierzchni 8,2 tys. km kw., leżących we wschodniej części obszaru morskiego Polski.
Lotos Petrobaltic ma też 4 koncesje na wydobywanie kopalin ze złóż B3, B4, B6 i B8. Aktualnie eksploatowane jest złoże ropy naftowej B3.
Z informacji resortu gospodarki wynika, że w 2013 r. przerób ropy naftowej w Polsce w rafineriach PKN Orlen i Grupy Lotos wyniósł 24,302 mln ton. W tym samym okresie import ropy naftowej wyniósł 23,346 mln (z Rosji pochodziło ponad 95 proc.).
Ropy naftowej w polskiej części Morza Bałtyckiego jest niewiele, a wydobycie zaspokaja tylko kilka proc. polskiego zapotrzebowania na surowiec. Nie zmienią tego inwestycje Lotosu na złożu B8, choć dla finansów spółki będą mieć znaczenie - przekonują eksperci.
Pod koniec sierpnia Lotos podpisał umowy ze spółką Polskie Inwestycje Rozwojowe, Bankiem Gospodarstwa Krajowego i bankiem Pekao ws. emisji obligacji, z których wpływy posłużą na finansowanie wydobycia ropy naftowej ze złoża B8 na Morzu Bałtyckim. Wydobycie ma rozpocząć się przed końcem 2015 roku.
Zdaniem Pawła Poprawy z Instytutu Studiów Energetycznych, B8 jest jednym z największych złóż ropy w Polsce, co jednak nie oznacza, że jest złożem dużym. - Wszystkie polskie złoża są bowiem niewielkie i zaspakajają zaledwie ok. 4 proc. krajowej konsumpcji. Zasoby przemysłowe złoża B8 to prawie 3,5 mln ton (ok. 25 mln baryłek). Jednak dla Lotos Petrobaltic to istotna inwestycja, gdyż skumulowana wartość sprzedaży z tego złoża sięgać może ok. 8 mld zł - mówi Poprawa.
Jak dodaje, środki potrzebne na rozpoczęcie wydobycia są stosunkowo duże (1,8 mld zł), co wiąże się ze specyfiką projektów realizowanych na morzu, gdzie wiercenia są znacznie kosztowniejsze niż na lądzie. - Dostęp do tak znacznych nakładów inwestycyjnych w pierwszej fazie projektu jest wyzwaniem nawet dla tak dużej firmy jak Lotos. Stąd też pozyskanie środków inwestycyjnych z PIR i banków, co znacznie przyśpieszy zagospodarowanie złoża - podkreśla.
Ekspert porównuje złoże B8 do innego już zagospodarowanego złoża szelfowego, tj. B3. Na tej podstawie ocenia, że roczne wydobycie z B8 powinno sięgać co najmniej 300 tys. ton. Pozwoliłoby to podwyższyć łączne krajowe wydobycie ropy o 1/3, choć w skali krajowego zapotrzebowania na ten surowiec byłoby to mało znaczące.
Poprawa dodaje, w przypadku poszukiwań na szelfie bałtyckim, problemem - obok wysokich kosztów poszukiwań surowca - jest także złożona logistyka, która wyklucza wiele mniejszych firm. W efekcie poszukiwanie węglowodorów na tym obszarze spoczywa jak dotąd na barkach tylko jednej firmy, tj. Lotos Petrobaltic. "Utrzymujące się wysokie ceny ropy naftowej i gazu ziemnego z pewnością będą zachętą do kontynuowania w najbliższych latach prac poszukiwawczych w tym trudnym terenie. Mimo to, osiągnięcie łącznego krajowego wydobycia ropy o skali znaczącej dla krajowego bilansu tego paliwa jest geologicznie mało prawdopodobne" - podsumowuje.
Również ekspert rynku energii Andrzej Szczęśniak podkreśla, że Bałtyk nie jest Kuwejtem i nie będzie zbawieniem dla gospodarki. - Jednak jego potencjał wydobywczy, przede wszystkim ropy naftowej jest dość dobrze zbadany i z polskiego morza moglibyśmy śmiało produkować milion ton rocznie ropy naftowej i niewielkie ilości gazu ziemnego. Potencjał już zbadanych złóż, takich jak B8, czy tych, które muszą być poddane szczegółowej analizie, jak B23, wskazuje na miliony ton ropy w każdym z nich. Gdybyśmy rozpoczęli wydobycie z kilku z tych złóż, byłoby to kilka procent naszych potrzeb naftowych" - mówi.
Szczęśniak wskazuje przede wszystkim na zyskowność produkcji ropy.
"Jeśli koszt wydobycia baryłki wynosi kilkanaście dolarów, a cena za importowaną baryłkę sto kilkanaście dolarów, to ta cała setka pozostaje w Polsce. Przy milionie ton rocznie (co odpowiada liczbie 7,3 mln baryłek) produkcji krajowej oszczędzamy ponad 700 milionów dolarów w bilansie handlowym. W związku z tym, że podatki są u nas mikroskopijne - w odróżnieniu np. od Norwegii, gdzie są bardzo wysokie - cały ten zysk trafiłby do wydobywającej ropę firmy. Naprawdę zadziwiające, że przy trwającej już prawie 10 lat koniunkturze cenowej polskie firmy - a szczególnie posiadający bałtyckie koncesje Lotos - nie podjęły tych starań" - podkreśla.
Całkowite nakłady inwestycyjne na rozpoczęcie wydobycia ze złoża B8 są szacowane na ok. 1,8 mld zł. Wkład Lotos Petrobaltic wyniesie ok. 800 mln zł. W celu częściowego sfinansowania nakładów na projekt spółka celowa B8 ma pozyskać od BGK i Banku Pekao 210 mln dolarów w ramach emisji obligacji, jak również 333 mln zł od PIR.
Do końca 2017 r. Lotos planuje też rozpoczęcie wydobycia gazu ziemnego ze złóż B4 i B6. Zasoby obu złóż wynoszą ok. 4 mld m sześc., a łączny poziom wydobycia ma wynieść 250 mln m sześc. w skali roku. Lotos Petrobaltic działa na polskim obszarze morskim obejmującym ok. 29 tys. km kw.. Koncesje spółki na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż kopalin obejmują osiem obszarów o łącznej powierzchni 8,2 tys. km kw., leżących we wschodniej części obszaru morskiego Polski.
Lotos Petrobaltic ma też 4 koncesje na wydobywanie kopalin ze złóż B3, B4, B6 i B8. Aktualnie eksploatowane jest złoże ropy naftowej B3.
Z informacji resortu gospodarki wynika, że w 2013 r. przerób ropy naftowej w Polsce w rafineriach PKN Orlen i Grupy Lotos wyniósł 24,302 mln ton. W tym samym okresie import ropy naftowej wyniósł 23,346 mln (z Rosji pochodziło ponad 95 proc.).