Analitycy byli zgodni, że katastrofa ekologiczna spowodowana awarią należącej do BP platformy wiertniczej zlokalizowanej w Zatoce Meksykańskiej, będzie się odbijała gigantowi czkawką. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska, zdecydowała się czasowo wstrzymać podpisywanie nowych umów pomiędzy BP i amerykańskimi władzami.
W praktyce oznacza to, że koncern nie tylko nie będzie mógł podpisywać nowych kontraktów, ale także nie będzie mógł wchodzić w intratne nowe przedsięwzięcia. Jak poinformowała Agencja, respektowane będą natomiast już istniejące umowy.
To rodzaj kary za katastrofę platformy Deepwater Horizon. Jej eksplozja nie tylko doprowadziła do śmierci wielu pracowników, ale i potężnie zanieczyściła wody zatoki. Ropa z otwartego odwiertu lała się do morza przez 87 dni.
Prawie 5 mln baryłek (1 baryłka to 159 litrów) ropy naftowej zanieczyściło wody i brzeg pięciu stanów USA położonych nad Zatoką Meksykańską. Wielkość szkód jest większa od tych zanotowanych po katastrofie tankowca Exxon Valdez w 1989 roku u brzegów Alaski.
Dariusz Malinowski