Wczoraj, 8 października, zostaje oddana do użytku druga nitka Gazociągu Północnego, poprowadzona po dnie Bałtyku. Zdaniem niemieckich ekspertów ma to wiele zalet, ale i parę problemów.
Zgodnie z wcześniejszymi planami międzynarodowego konsorcjum Nord Stream, drugą nitką Gazociągu Północnego ma popłynąć do odbiorców w Europie Zachodniej 55 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Nie jest jednak pewne, czy popyt na rosyjski gaz utrzyma się.
Niemieccy eksperci twierdzą, że oddanie do użytku drugiej nitki Gazociągu Północnego podniesie poziom bezpieczeństwa energetycznego Niemiec i innych krajów w Europie środkowej i północnej. Wskazują oni na wcześniejsze problemy z dostawami rosyjskiego gazu przez Ukrainę.
- Z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego, budowę drugiej nitki tego gazociągu należy ocenić w zasadzie pozytywnie, ponieważ zapewnia ona bezpośrednie połączenie między odbiorcami i dostawcami gazu - mówi w wywiadzie z Deutsche Welle Claudia Kemfert z Instytutu Gospodarki Niemieckiej (DIW) w Berlinie.
Podobnie widzi to Josef Auer, ekspert z instytutu badawczego Deutsche Bank-Research we Frankfurcie nad Menem, pełniącego także rolę think tanku tego banku. - Przerwy w dostawach gazu wskutek rozdźwięków między Rosją i Ukrainą poważnie zaniepokoiły państwa Europy zachodniej. Po oddaniu do użytku drugiej nitki Gazociągu Północnego, omijającej kraje tranzytowe, sytuacja na rynku energetycznym w Europie powinna ulec dalszemu odprężeniu - twierdzi.
Eksperci: rosyjski gaz jest za drogi
Eksperci zgodnie twierdzą, że rosyjski gaz, którego cena jest powiązana z ceną ropy naftowej, jest za drogi. Mało elastyczna polityka cenowa koncernu Gazprom sprawiła, mówią, że pierwsza nitka Gazociągu Północnego w ciągu pierwszych jedenastu miesięcy jego użytkowania była wykorzystana średnio tylko w 30-40 procentach przepustowości maksymalnej.
Dane te potwierdził rzecznik Gazociągu Północnego Jens Müller. W tym czasie za jego pośrednictwem przekazano do odbiorców około 9 mld metrów sześciennych gazu.
Wyniki ekonomiczne pierwszego roku użytkowania Gazociągu Północnego nie będą dla Gazpromu zadowalające. Zdaniem Josefa Auera, "w przypadku drugiej nitki ryzyko jest jeszcze większe". Jeśli Gazprom nie obniży cen, może okazać się, że nie bardzo będzie przez nią co przepompowywać.
Nasycony rynek i nowi konkurenci
W tej chwili na światowym rynku gazu ziemnego obserwujemy nadwyżkę podaży - mówi Claudia Kemfert. - Rosja jest ważnym dostawcą, ale zaostrzająca się walka konkurencyjna między nią i innymi dostawcami wpływa na spadek cen, co może mieć skutki dla tak ogromnego projektu, jakim jest Gazociąg Północny - dodaje.
W jej przekonaniu gazociąg jeszcze przez długie lata będzie przynosił Gazpromowi straty, ale takie inwestycje są obliczone na dziesięciolecia i już w przyszłej dekadzie może okazać się, że znaczenie Gazociągu Północnego dla zaopatrzenia Europy Zachodniej w gaz ziemny będzie coraz większe.
Nie można przy tym nie brać pod uwagę zmian, jakie mogą nastąpić po przystąpieniu przez USA do eksploatacji złóż gazu łupkowego i jego dostaw w postaci ciekłej (LNG). Josef Auer jest przekonany, że nastąpi to już w roku 2015, kiedy na południu USA ruszy duży zakład do produkcji takiego gazu.
Niewykluczone, że właśnie Amerykanie i gaz łupkowy okażą się największym zagrożeniem dla wyników ekonomicznych drugiej nitki Gazociągu Północnego. Dlatego ekspert Deutsche Bank radzi dyrekcji Gazpromu aby jak najszybciej odeszła od polityki utrzymywania sztywnych cen gazu ziemnego, bo później może być już za późno na pokonanie konkurenta zza oceanu.
Andrey Gurkov / Marian Ostaptschuk / Andrzej Pawlak
red. odp. Bartosz Dudek
Źródło: DW