W trakcie badań wraków u wybrzeży Helu, zespół nurków i historyków dokonał niezwykłego odkrycia – odnaleziono wrak niemieckiego lodołamacza Königsberg z czasów II wojny światowej. Po kilku latach poszukiwań, oparte na nowoczesnej technologii fotogrametrycznej oraz badaniach historycznych, akcje zakończyły się sukcesem. W artykule przedstawiamy kulisy odkrycia, które rzuca nowe światło na operację „Hannibal” i losy niemieckich jednostek w rejonie Zatoki Gdańskiej.
Na wodach Zatoki Gdańskiej rozegrały się niedawno dwie przełomowe operacje badawcze, które nie tylko przyczyniły się do wydobycia cennych artefaktów, lecz również doprowadziły do identyfikacji wraku o znaczeniu historycznym. Pierwsza z operacji, przeprowadzona przez Fundację Dive Land oraz Grupę Eksploracyjną Magazynu "Odkrywca", miała na celu wydobycie niezwykłego naktuza – kolumny kompasu – z wraku leżącego na głębokości 50 metrów, w odległości jednej mili od cypla helskiego.
Druga operacja, będąca efektem tych badań, zakończyła się sensacyjnym odkryciem wraku niemieckiego lodołamacza Königsberg – jednostki związanej z operacją „Hannibal” z czasów II wojny światowej.
Pierwsza operacja rozpoczęła się od badań nad niezidentyfikowanym wrakiem, błędnie nazywanym „parowcem”, który w rzeczywistości okazał się jednostką o napędzie spalinowym. Nurek Bartłomiej Pitala, wykonując serię zdjęć do modelu fotogrametrycznego, odkrył tam naktuz – podłużną kolumnę dużego kompasu, luźno umieszczoną na nadbudówce wraku.
Po uzgodnieniach z Narodowym Muzeum Morskim w Gdańsku zespół nurków podjął akcję wydobycia artefaktu, która, mimo trudnych warunków, zakończyła się sukcesem. Wydobyta kolumna kompasu sygnowana była nazwą znanego producenta Carla Platha z Hamburga, co pozwoliło zaklasyfikować go jako sprzęt używany m.in. przez niemiecką Kriegsmarine.
W związku ze zgłoszeniem przez płetwonurków Diveland odkrycia luźno zalegającej kolumny kompasu, podjęto decyzję o jej zabezpieczeniu. Pod nadzorem pracowników NMM, działających z upoważnienia Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Gdańsku, zabytek został podniesiony, zabezpieczony i przetransportowany do pracowni konserwatorskiej – mówi dr Anna Rembisz-Lubiejewska z sekcji ds. Ochrony Morskiego Dziedzictwa Kulturowego Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku.
W trakcie tych badań pojawiła się jednak zagadka – odnaleziony wrak, będący nowocześniejszą jednostką, nie pasował do historycznych opisów, co zainspirowało nurków i historyków do dalszych poszukiwań innych jednostek zatopionych w okolicy. Trop zaprowadził ich do informacji o parowym lodołamaczu Königsberg, który mógł spoczywać na dnie niedaleko Helu.
- Polowanie na Königsberga rozpoczęliśmy w trakcie prac nad tzw. 'parowcem Hel' – wrakiem, z którego wydobyliśmy kolumnę kompasu – mówi Łukasz Orlicki z Odkrywcy.
– Okazało się, że według dostępnych materiałów źródłowych, w tym rejonie został zatopiony, uczestniczący w operacji 'Hannibal', parowy lodołamacz, Königsberg. Wrak, nad którym pracowaliśmy, był nowocześniejszy i z pewnością nie przypominał pochodzącego z 1885 roku lodołamacza. Wniosek był prosty: gdzieś w pobliżu musiał znajdować się na dnie kolejny niemiecki statek. Ponieważ dysponowaliśmy sylwetką Königsberga oraz informacją uzyskaną od innego badacza, Michała Ogłozy, że został trafiony w przedział maszynowy, postanowiliśmy go poszukać – w pierwszej kolejności wśród znanych, ale niezidentyfikowanych wraków, spoczywających w pobliżu Helu – dodaje Łukasz Orlicki.
Los sprawił, że przy niesprzyjających warunkach do nurkowania na innym wraku, zespół nurków przeniósł się na pobliski obiekt znany jako „drewniak”. Jak wspomina Kamil Stankiewicz z „Dive Land”:
- Jednym z kandydatów do weryfikacji pozostawał mało znany powszechnie wrak, określany w bazie danych Urzędu Morskiego jako 'drewniak'. Zamierzaliśmy przeprowadzić na nim nurkowania w przyszłym roku. Przypadek sprawił, iż podczas planowanych nurkowań na wraku niemieckiego okrętu podwodnego panowały niekorzystne warunki. Postanowiliśmy przenieść się na znajdujący się w pobliżu wrak 'drewniaka. Warto zaznaczyć, że nie przyciągał on dotychczas uwagi nurków.
Na głębokości ponad 60 metrów Bartłomiej Pitala szybko dostrzegł, że wrak nie jest "drewniakiem." Jak relacjonuje:
- Po zejściu na głębokość ponad 60 metrów od razu stało się jasne, że wrak bynajmniej nie jest małym 'drewniakiem'. Wysoki dziób i charakterystyczna zaokrąglona rufa uświadomiły mi, że mam do czynienia najprawdopodobniej z wrakiem parowca. Jako że miałem ze sobą zestaw do fotogrametrii, zdecydowałem się, mimo bardzo słabej widoczności wynoszącej zaledwie 2-3 metry, podjąć próbę zrobienia modelu - mówi Bartłomiej Pitala.
Jak dodaje, najdziwniejszym elementem wraku było „złamanie”, czy też zapadnięcie w rejonie śródokręcia. Po prawie czterech godzinach spędzonych pod wodą i kolejnych kilkudziesięciu godzinach pracy specjalistycznego programu, wreszcie można było zobaczyć pierwszą, niedoskonałą wersję modelu 3D.
- Przypomniałem sobie, że Łukasz Orlicki z 'Odkrywcy' wspominał mi o posiadanych przez siebie informacjach na temat Königsberga, który zatonął w okolicach Helu pod koniec II WŚ, wskutek trafienia w przedział maszynowy. Patrząc na 'dziurę' w modelu, w której teraz wyraźnie dało się zauważyć wystającą dwucylindrową maszynę parową oraz kotły, byłem niemal przekonany, że to będzie właśnie ten wrak. Późniejsze porównanie kształtu modelu z zachowanym zdjęciem sylwetki lodołamacza tylko potwierdziło te przypuszczenia - przyznaje Bartłomiej Pitala.
Tak oto, dzięki połączeniu nowoczesnej technologii i historycznej wiedzy, udało się zidentyfikować wrak Königsberga – jednostki uczestniczącej w operacji „Hannibal”, jednej z największych akcji ewakuacyjnych w historii. Tymczasem wydobyty kompas znajduje się już pod opieką konserwatorów z Narodowego Muzeum Morskiego, a historia wraku Königsberga wzbogaciła wiedzę badaczy i odkrywców o ważne fakty dotyczące tragicznych losów jednostek uczestniczących w wojennej ewakuacji Prus Wschodnich.
Krzysztof Wojtas/Magazyn Odkrywca