Ulewne deszcze wzdłuż wschodniego wybrzeża Australii spowodowały na niektórych obszarach największe powodzie od pół wieku. Ewakuowano tysiące ludzi, a woda uszkodziła setki domów - podały w niedzielę tamtejsze władze.
Premier Nowej Południowej Walii Gladys Berejiklian oświadczyła, że ulewa w tym stanie była silniejsza niż początkowo prognozowano, zwłaszcza na nisko położonych obszarach w północno-zachodniej części Sydney. Zdaniem Berejiklian "wygląda na to", iż jest to powódź, która zdarza się raz na 50 lat.
Mieszkańcom północno-zachodniej części Sydney w nocy z soboty na niedzielę nakazano ewakuację, ponieważ woda spowodowała rozległe zniszczenia. Później w niedzielę około 1000 osób zostało poproszonych o opuszczenie domów.
W telewizji i mediach społecznościowych pokazano, jak woda zalewa domy i drogi, łamie drzewa. Służby ratownicze szacują, że uszkodzone zostały setki domów.
Kilka głównych dróg w Nowej Południowej Walii zamknięto, wiele szkół odwołało poniedziałkowe zajęcia.
Premier Australii Scott Morrison we wpisie na Facebooku zapowiedział federalną pomoc finansową dla poszkodowanych.
Meteorolodzy zakomunikowali, że ulewa będzie trwać przez kilka dni. Od początku deszczów w czwartek ekipy ratownicze odpowiedziały na około 6 tys. wezwań o pomoc, w tym prawie 700 bezpośrednich próśb o ratunek przed wysoką wodą