Turecki dron, którego celem może być poszukiwanie gazu ziemnego na spornych akwenach wschodniej części Morza Śródziemnego, wylądował w poniedziałek na lotnisku na północy Cypru. Jak zauważają agencje, może to podsycić napięcia między Turcją a Grecją.
Pierwszy nieuzbrojony turecki dron wystartował z lotniska w zachodniej prowincji Mugla na wschodzie Turcji i wylądował na lotnisku Gecitkale w regionie Famagusta w nieuznawanej przez społeczność międzynarodową Republice Tureckiej Cypru Północnego o godz. 9 (godz. 8 czasu polskiego) - powiedział w poniedziałek szef wydziału przemysłu obronnego w resorcie obrony Turcji Ismail Demir.
Rząd Turków cypryjskich, sponsorowany przez Ankarę, której wojska okupują północ wyspy, wyznaczył w piątek lotnisko Gecitkale jako bazę dla bezzałogowych statków powietrznych, zarówno uzbrojonych, jak i nieuzbrojonych - poinformowała turecka agencja informacyjna DHA.
Państwowa turecka agencja Anatolia cytuje ministra spraw zagranicznych Tureckiej Republiki Cypru Północnego Kudreta Ozersaya, który powiedział dziennikarzom w niedzielę, że stacjonowanie będzie jednak ograniczone do nieuzbrojonych dronów, ponieważ "uzbrojone nie są potrzebne".
Wcześniej premier rządu Tureckiej Republiki Cypru Północnego Ersin Tatar oświadczył, że istnieje "pilna potrzeba" rozwiązania problemów bezpieczeństwa Turcji i Turków cypryjskich we wschodniej części Morza Śródziemnego.
Nie jest jasne, jakie konkretnie zadania mają wykonywać drony, ale decyzja o ich użyciu ma duże znaczenie w kontekście napięć w regionie, związanych z eksploatacją złóż węglowodorów w tej części Morza Śródziemnego.
Na początku 2019 roku zarówno Turcja, jak i rząd uznawanego przez społeczność międzynarodową Cypru rozpoczęły poszukiwania paliw kopalnych wokół wyspy. Napięcie wzrosło po podpisaniu pod koniec listopada kontrowersyjnej umowy o delimitacji morskiej między Turcją a Libią, która wytyczyła wspólną granicę na morzu w pobliżu greckiej Krety. Porozumienie to zostało potępione przez kilka krajów, w tym Grecję i Cypr, ponieważ pozwala Ankarze dochodzić praw do dużych obszarów we wschodniej części Morza Śródziemnego.
Wcześniej w tym roku Turcja wysłała dwa statki wiertnicze i statek eksploracyjny z eskortującymi je dronami w poszukiwaniu ropy i gazu u wybrzeży Cypru, co zostało uznane przez Unię Europejską za działanie nielegalne. Ankara twierdzi, że niektóre obszary, w których działają firmy na zlecenie władz greckiej części Cypru (ExxonMobil, Total, Eni), znajdują się na szelfie kontynentalnym lub na akwenach, na których to państwo Turków cypryjskich ma prawa do wszelkich znalezisk.
W lutym br. włoski koncern ENI i rząd w Nikozji po raz pierwszy poinformowały o sukcesach w poszukiwaniach gazu. Cypryjski minister handlu i przemysłu Jeorjos Lakkotrypis powiedział, że pod morskim dnem w odległości ok. 110 km na południe od cypryjskiego miasta portowego Pafos na zachodnim wybrzeżu wyspy odkryto złoża gazu "wspaniałej jakości". Jednak tureckie okręty wojenne uniemożliwiały kolejnym statkom poszukiwanie podmorskich złóż gazu ziemnego na południe od miasta Larnaka
Podział Cypru na zamieszkaną przez Greków cypryjskich Republikę Cypru i nieuznawaną przez społeczność międzynarodową Republikę Turecką Cypru Północnego nastąpił w 1974 roku. Do podziału doszło w wyniku interwencji armii tureckiej w odpowiedzi na zamach stanu przeprowadzony przez greckich nacjonalistów z Cypru. Na północy wyspy do dziś stacjonują wojska tureckie. Ankara nie uznaje Republiki Cypru i nie zgadza się na poszukiwania gazu, dopóki nie zostanie rozwiązany konflikty cypryjski.
baj/ mal/