Kryzys w morskiej branży wydobywczej i transportu produktów ropopochodnych. Marynarze mają coraz większe problemy ze znalezieniem zatrudnienia, także ci ze Szczecina.
Jedną z takich osób jest Magdalena Nowak. - Przeważnie czekałam dwa miesiące. Teraz, po kontrakcie, powiedziano mi, że na razie nie ma żadnych miejsc. Czekam już ponad trzy miesiące. Wciąż nie mam żadnej konkretnej informacji - mówi pani Magda.
Łukasz Maliszewski, drugi oficer na statkach sejsmicznych, zajmujących się poszukiwaniami złóż morskich, nie znalazł pracy w swojej specjalizacji. - Na początku tego roku próbowałem szukać na wszystkich, jakie tylko są. Ostatecznie znalazłem pracę na wycieczkowcu - opowiada pan Łukasz.
Powodów takiej sytuacji jest kilka. Głównie chodzi o kryzys w branży offshore, związanej z wydobyciem ropy na morzu i jej transportem. Cena surowca jest niska, a zapasy w magazynach duże. Statków jest w tej chwili więcej niż zleceń. Do tego stawki transportowe są niskie. Za przewóz jednego kontenera z Azji do Europy kontrahenci płacą dziś o połowę mniej niż jeszcze w 2014 roku.
Jak mówi przewodniczący "Solidarności" w Polskiej Żegludze Morskiej Paweł Kowalski, problem jest globalny. - W Norwegii na bruk poszło siedem tysięcy polskich marynarzy. Offshory zostały zlikwidowane. PŻM nie może przyjąć do pracy wszystkich marynarzy zwalnianych w Unii Europejskiej - tłumaczy Kowalski.
W samej tylko branży offshore na terenie Morza Północnego od 2014 roku pracę straciło 85 tysięcy osób. Na całym świecie ćwierć miliona.
Ale typowo polskie zachowanie. Jak blizniemu jest zleto mnie to cieszy
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.