Nie udało się wykonawcy, czyli firmie Aarsleff z Warszawy, dotrzymać uzgodnionego terminu zakończenia odbudowy i modernizacji portu jachtowego w Lubczynie. Inwestycja miała być oddana 30 maja br. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, zostanie sfinalizowana jesienią.
Mimo stosunkowo ciepłej zimy i znacznego zaawansowania prowadzonych w Lubczynie prac podwodnych oraz renowacyjnych, rozbiórka cypla została wstrzymana. Powód? Brak zezwolenia na zmianę linii brzegowej. Jak się okazało, bez zezwolenia urzędnika ze szczecińskiego magistratu cypla, na którym stała bosmanka Ohla nie można ruszyć, mimo że położony jest wewnątrz portu. Takie są przepisy. Ponieważ zezwolenia nie ma, komisja odbioru inwestycji przyjęła to, co zostało zrobione, czyli basen gościny i tam zostały zacumowane jachty goleniowskich i szczecińskich żeglarzy. Wyznaczono też nowy termin wykonania drugiego basenu – 30 października br.
Miejmy nadzieję, że zezwolenie na prowadzenie prac przy likwidacji cypla lada dzień zostanie wydane i budowę będzie można wznowić. Bez likwidacji cypla nie ma nawet co marzyć o dwóch basenach, po jego umocnieniu jachty, nawet te małe, 6-metrowe będą się zahaczały rufami i nie byłoby miejsca na korytarz wyjściowy.
A teraz uwagi, jakie zgłaszają żeglarze, którzy już w Lubczynie cumują swoje jachty i korzystają z czynnej części portu. Zauważają oni, że mimo pogłębienia portu i Zatoki Lubczyńskiej zostało wykonane zbyt wąskie przejście do głównego basenu i część jachtów płynących skrótem, poza bojkami, zahacza kilem o dno. Poza tym nie wszystkie miejsca postojowe nadają się do cumowania jachtów i w czasie sztormowej pogody jednostki mocno są szarpane przez wiatr oraz fale. Kolejna uwaga – nowy slip wykonany obok hangaru ma zbyt duże nachylenie (15 procent) i istnieje niebezpieczeństwo, że samochody wodujące tu jachty nie dadzą rady wyciągnąć jednostek z wody. Wygląda na to, że trzeba będzie obok slipu zainstalować jedną, lub nawet dwie wyciągarki linowe.
Tekst i fot: HZ