Mały żaglowiec z Gdańska wie, jak wyróżnić się z tłumu. Lady B, bo tak nazywa się statek z 12-osobową załogą, na regaty do Szczecina wybrał się z "dziurą" w rufie. Udało mu się dopłynąć do szczecińskiego portu.
Do Szczecina, oprócz wielkich żaglowców, przypłynęło też sporo małych jachtów. Załoga jednego z nich miała pomysł, jak zwrócić na siebie uwagę. Pokład Lady B tak naprawdę nie jest dziurawy. Na swojej burcie ma dużą naklejkę imitującą ubytek.
- Z daleka wygląda jak prawdziwa - mówią żeglarze z Lady B. - Pływający na promach między Helem a polskim wybrzeżem pytali co się stało i skąd ta wyrwa w kadłubie. Wszyscy na krótkofalówkach mówili, że wybuchła butla z gazem i do dziś tak zostało.
Znaleźli się tacy, którzy dali się nabrać. Przepływający obok rybacy myśleli, że dziura jest prawdziwa, a statek ma problemy i zaproponowali pomoc. - Pozdrawiamy rybaków z Kołobrzegu, którzy na swoim kutrze podrzucili nam bochenek chleba - dodaje członek załogi Lady B.
Dla ekipy tej małej łodzi nie liczyło się miejsce w regatach. Płynęli dla przygody i bardzo chcieli dotrzeć do Szczecina.
Kamil Nieradka
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.