Ledwo się nieco ociepliło, a już słyszymy o zamykaniu kąpielisk z powodu skażenia wody bakteriami kałowymi, czyli szerzej ujmując – odchodami. W sporej części winny temu jest brak oczyszczalni ścieków np. w Szczecinie. Ale część odpowiedzialności za skażenie spoczywa też na żeglarzach pływających po Zalewie Szczecińskim i jeziorze Dąbie.
Większe jachty mają toalety i zbiorniki na odchody. Mniejsze – mogą mieć tzw. toalety chemiczne, wstawiane na czas rejsu. Najmniejsze nie mają żadnych urządzeń służących zaspokajaniu potrzeb fizjologicznych. Przepisy wyraźnie zakazują opróżniania zbiorników z fekaliami na wodach śródlądowych. Taki sposób pozbywania się odchodów dozwolony jest na otwartym morzu, w odległości kilku mil od brzegu. Teoretycznie, toalety powinny być opróżniane w portach i przystaniach. W praktyce nie udało nam się znaleźć nad jeziorem Dąbie i Zalewem Szczecińskim przystani wyposażonej w urządzenia do opróżniania pojemników na fekalia.
– Takie urządzenia będziemy mieć, kiedy przystań jachtowa zostanie przebudowana i powiększona – mówi Marcin Spiżewski, bosman portu w Lubczynie. – Dziś problem rozwiązujemy poprzez współpracę z firmą, którą możemy wezwać w razie potrzeby. Jej pracownik przyjedzie i opróżni zbiornik. Jest jedno ale: zapotrzebowanie na tę usługę jest znikome, choć port jest codziennie pełen jachtów.
Urządzenia do wypompowywania fekaliów nie ma też w porcie w Trzebieży. Bosman portu mówi krótko: nie ma zapotrzebowania.
Jak więc rozwiązywany jest problem pełnych zbiorników? Kilku zapytanych znajomych żeglarzy nie ukrywa, że w sposób najprostszy, poprzez opróżnienie pojemników w czasie rejsu. Otwiera się zawory, zawartość wypływa. Odchody z toalet chemicznych wylewane są za burtę i po sprawie. Czy żeglarze uważają, że to dobra metoda? Odpowiadają pytaniem: a co mamy zrobić?
Przybywa jachtów i żeglarzy, zwiększa się więc ilość wylewanych do wody odchodów. Jest prawdopodobne, że w części odpowiadają one za letnie skażenie wody w popularnych kąpieliskach. Wystarczy, że płytka woda nieco się nagrzeje, a bakterie mnożą się jak szalone. Efektem jest komunikat Sanepidu o zamknięciu kąpieliska.
Jedynym rozwiązaniem jest wyposażenie przystani jachtowych w urządzenia do opróżniania zbiorników na fekalia. Świetna okazja właśnie się nadarza, bo wszystkie najważniejsze przystanie czeka modernizacja pod hasłem budowy Zachodniopomorskiego Szlaku Żeglarskiego. Miejmy nadzieję, że projektanci nie zapomną o naprawdę drobnej portowej inwestycji, jaką jest urządzenie do wypompowywania odchodów. To koszt rzędu 15 tysięcy złotych. Warto też, by zarządcy portów zachęcali do korzystania z takiej usługi niskimi cenami.
Cezary MARTYNIUK
Inne
Żeglarz też musi
27 lipca 2009 |
Źródło:
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.