Brytyjskie ministerstwo obrony zarzuciło plan budowy nowego okrętu flagowego, który w zamyśle byłego premiera Borisa Johnsona miał służyć promowaniu brytyjskich interesów za granicą - poinformował w poniedziałek szef tego resortu Ben Wallace.
"Wobec rosyjskiej nielegalnej i niesprowokowanej inwazji na Ukrainę oraz lekkomyślnego lekceważenia przez Putina międzynarodowych ustaleń, mających na celu utrzymanie porządku na świecie, słuszne jest, abyśmy nadali priorytet dostarczaniu tych zdolności, które chronią naszą infrastrukturę narodową" - oświadczył Wallace w Izbie Gmin.
Wallace, którego departament miał sfinansować budowę okrętu flagowego, poinformował, że unieważnił przetarg na jego budowę, a zamiast tego przyspieszy zamówienie wielozadaniowego okrętu do obserwacji oceanu (MROSS).
Budowę nowego okrętu flagowego Johnson ogłosił wiosną 2021 r. Planowano, że stanie się on następcą słynnego, wycofanego ze służby w 1997 r., Royal Yacht Britannia, choć w odróżnieniu od niego miał być statkiem, a nie luksusowym jachtem. Jak przekonywał wówczas Johnson, okręt wykorzystany byłby do goszczenia rozmów dyplomatycznych, spotkań ministerialnych, targów promujących brytyjskie produkty i pokazywałby "rosnący status Wielkiej Brytanii jako wielkiego, niezależnego kraju handlującego na morzu".
Planowano, że statek zostanie w całości zbudowany w Wielkiej Brytanii i zostanie oddany do użytku w 2024 lub 2025 r. Według początkowych założeń, miał kosztować 150 mln funtów, ale później Wallace poinformował, że będzie to raczej między 200 a 250 mln. Kwestia wysokich kosztów i tego, czy korzyści z budowy uzasadniają ten wydatek, od początku budziła duże kontrowersje, zwłaszcza, że ogłoszenie projektu miało miejsce w czasie trwającej pandemii Covid-19, która uderzyła też w gospodarkę.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński
Rys.: UK MoD; collage: PBS