Rząd Malezji wezwał do MSZ chińskiego ambasadora, by wyrazić protest przeciwko obecności i aktywności należących do Chin jednostek na swoich wodach na Morzu Południowochińskim - poinformował malezyjski resort dyplomacji.
Wśród jednostek, które znalazły się wewnątrz malezyjskiej wyłącznej strefy ekonomicznej, miał być chiński statek badawczy. O pojawieniu się jednostki u wybrzeży leżącego na wyspie Borneo stanu Sabah pod koniec września poinformowały miejscowe media.
Rząd w Kuala Lumpur oświadczył we wtorek, że obecność chińskich statków złamała konwencję Narodów Zjednoczonych o prawie morza (UNCLOS) z 1982 roku oraz malezyjską ustawę dotyczącą wód wyłącznej strefy ekonomicznej.
"Konsekwentne działania Malezji bazują na prawie międzynarodowym, obronie naszej suwerenności i suwerennych praw na naszych wodach" - napisał w oświadczeniu resort dyplomacji podkreślając, że Malezja nadal będzie przywiązywała najwyższą wagę do zabezpieczania swoich interesów na Morzu Południowochińskim.
To kolejny incydent na tym akwenie, w który zaangażowane są Chiny i Malezja. W kwietniu 2020 roku chiński statek badawczy Haiyang Dizhi 8 śledził statek wiertniczy West Capella wysłany na sporne wody przez malezyjski koncern naftowy Petronas. Załoga poszukiwała podmorskich złóż ropy naftowej i gazu ziemnego. Chińskiej jednostce towarzyszył okręt straży przybrzeżnej. 31 maja 2021 roku Malezja poderwała myśliwce, gdy chińskie samoloty naruszyły jej przestrzeń powietrzną w pobliżu stanu Sarawak, u wybrzeży Morza Południowochińskiego.
Rząd w Pekinie rości sobie prawo do 90 proc. obszaru Morza Południowochińskiego, w tym do wód w świetle obowiązującego prawa międzynarodowego należących do okolicznych państw - Malezji, Brunei, Filipin oraz Wietnamu. Chiny oznaczają granice tej strefy "linią dziewięciu kresek" i konsekwentnie zaprzeczają, jakoby postępowały na spornym akwenie w sposób niewłaściwy.
Kraje Azji Południowo-Wschodniej przypominają jednak o swoich prawach do wyłącznych morskich stref ekonomicznych w odległości 200 mil morskich (370 km) od swoich wybrzeży. W 2016 roku Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze obalił roszczenia terytorialne Chin wobec Filipin, rząd w Pekinie nie uznał jednak jego orzeczenia.
Jak pisze w komentarzu magazyn "Nikkei Asia", najnowszy incydent stawia rząd Malezji w trudnej sytuacji. Broniąc swoich interesów morskich, Kuala Lumpur stara się w ostatnim czasie o dobre stosunki z Chinami, w tym w związku z walką z pandemią Covid-19. Sprawa Morza Południowochińskiego pozostaje jednak punktem zapalnym tych relacji. Była ona poruszana w czasie kwietniowego spotkania szefów dyplomacji, na którym - według rzeczniczki chińskiego MSZ - strony zgodziły się współpracować w celu "zagwarantowania pokoju i stabilności na Morzu Południowochińskim".
W rejonie tego strategicznie położonego i bogatego w zasoby morza w ostatnich latach dochodziło do częstych incydentów, w tym z udziałem kutrów, okrętów straży przybrzeżnej i samolotów. Prowadziło to do czasowych napięć między Chinami i ich sąsiadami, zwłaszcza Filipinami, Indonezją, Wietnamem i Malezją.
Tomasz Augustyniak