Dwa głosy w PE zadecydowały - porty nie będą szeroko otwarte dla statków organizacji "humanitarnych" i "ratunkowych". Udało się zablokować plan liberałów i socjalistów, którzy chcieli otworzyć europejskie porty przed statkami z imigrantami. Było to możliwe za sprawą naprędce zmontowanej centroprawicowej koalicji. Dzięki temu "w sprawie kryzysu uchodźczego Parlament Europejski wreszcie zachował się tak, jak trzeba" - relacjonuje na własnej witrynie internetowej poseł do PE Izabela Kloc.
Co najmniej z dwóch powodów głosowanie z ostatniego czwartku (24 października) było ważne i przełomowe. Przede wszystkim, w debacie o kryzysie migracyjnym po raz pierwszy zwyciężył rozsądek oraz troska o dobro i bezpieczeństwo Europy - podkreśla Izabela Kloc. Szacuje się, że zyski z przemytu ludzi, realizowanego także pod przykrywką pomocy humanitarnej, można porównać z profitami czerpanymi z handlu narkotykami. Nie mówimy o milionach, lecz miliardach brudnych dolarów, okupionych krwią i ludzkim cierpieniem. Za tym procederem stoją międzynarodowe grupy przestępcze i niewykluczone, że także organizacje terrorystyczne.
Niestety, pośrednio ma w tym udział także Unia Europejska. Bezrefleksyjne, masowe i niekontrolowane przyjmowanie statków z imigrantami pomogło uruchomić, a wręcz zalegalizować skrajnie niebezpieczny, morski szlak przemytniczy. Według szacunków ONZ, tylko w tym roku, w Morzu Śródziemnym utonęło już ponad tysiąc osób. Taka jest cena fałszywie pojętej polityki otwartych drzwi, forsownej dotychczas przez Unię Europejską.
Problem uchodźców można łagodzić w inny sposób. Przykładem służy Polska. Polski rząd kieruje pieniądze, środki materialne i przeszkolonych wolontariuszy do krajów zmagających się z biedą i wojną. Takiej pomocy oczekują także państwa dotknięte tymi klęskami. Exodus młodych, przedsiębiorczych ludzi tylko pogarsza ich skrajnie trudną sytuację gospodarczą i demograficzną.
Niestety, nie są to argumenty trafiające do lewicowo-liberalnych elit, a dzięki przychylności mediów mają one ogromny wpływ na opinię publiczną i decyzje polityczne w Unii Europejskiej. Dla tych środowisk masowe przyjmowanie uchodźców, obok gloryfikacji mniejszości seksualnych i demagogicznie artykułowanej walki o klimat, to główne fronty ideologicznej wojny, którą rozpętali w Europie - stwierdza w tekście zamieszczonym na swojej witrynie WWW Izabela Kloc.
Kolejna bitwa miała stoczyć się w czwartek - kontynuuje polska posłanka do PE. Liberałowie, socjaliści i zieloni chcieli przeforsować w Parlamencie Europejskim zapisy zmuszające kraje członkowskie do przyjmowania statków z imigrantami. Na szczęście zostali odprawieni z kwitkiem.
To był ważny moment w tej kadencji europarlamentu. Dosyć nieoczekiwanie centrowym i prawicowym frakcjom udało się zebrać koalicję, która dwoma głosami przewagi zablokowała pomysły, na których wprowadzenie z nadzieją czekali także gangsterzy zajmujący się przemytem ludzi - komentuje Izabela Kloc.
Ramię w ramię głosowali Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy, gdzie zasiadają deputowani PiS, Europejska Partia Ludowa, do której należy PO i PSL oraz ugrupowanie Tożsamość i Demokracja, utworzone przez Matteo Salviniego i Marine Le Pen.
W większości spraw tym ugrupowaniom nie jest razem po drodze. Okazało się jednak, że w kwestiach fundamentalnych dla tożsamości i bezpieczeństwa Unii Europejskiej, potrafią zapomnieć o politycznych podziałach. To dobry zwiastun na przyszłość - konkluduje polska posłanka do PE.
Jak nietrudno się domyślić - zgoła inaczej sprawę ocenia skrajnie lewa strona polskiej sceny politycznej. W mediach społecznościowych partii Razem, kojarzonej głównie z Adrianem Zandbergiem, kolportowano w piątek propagandową grafikę z emocjonalnym opisem: "Polscy europosłowie mają za nic życie. Wczoraj europarlament głosował za rezolucją mającą na celu ratować życie ludzi na terenie morza Śródziemnego. Dokument przepadł dwoma głosami. Przy pomocy naszych europarlamentarzystów."
rel (Izabela Kloc, poseł do Parlamentu Europejskiego), PBS
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.