Obywające się na Bałtyku ćwiczenie Baltops nie jest skierowane przeciw żadnemu państwu, celem jest szkolenie sojuszniczych sił - zapewnili w środę admirałowie dowodzący morskimi siłami NATO zaangażowanymi w manewry.
"Sposób, w jaki planujemy i przeprowadzamy ćwiczenie Baltops’17 – tak jak zawsze w przypadku tego ćwiczenia, którego 45. edycję mamy teraz – nie jest skierowane przeciw żadnemu państwu" – powiedział zastępca dowódcy sił morskich USA w Europie amerykański admirał Christopher Grady. "Baltops służy wyłącznie jako struktura, która ma pomóc sojuszniczym krajom w osiąganiu celów szkoleniowych, nie należy postrzegać ćwiczenia jako odpowiedzi na jakiekolwiek konkretne zagrożenie w regionie" – dodał w trakcie konferencji telefonicznej z pokładu duńskiego okrętu Absalon.
Zastępca dowódcy morskich sił uderzeniowych i wsparcia sojuszu (STRIKFORNATO) adm. Paddy MacAlpine z Royal Navy powiedział, że ćwiczenie ma pokazać zdolności NATO jako zespołu okrętów i jednostek z różnych krajów i zaangażowanie sojuszu w regionie Bałtyku. "To, co tu robimy, nie jest żadna eskalacją, NATO zawsze tu była, pozostaje i zawsze tu będzie" – zaznaczył.
Pytany o zapowiadane przez rosyjskie media rozmieszczenie przez Rosję na Bałtyku okrętu podwodnego zdolnego przenosić pociski nuklearne i krążownika rakietowego, co miałoby nastąpić w ciągu kilku tygodni, Grady odpowiedział: "Nie uważam tego za zagrożenie. Uważam to za demonstrację zdolności morskich, a rozlokowanie to to, co robią marynarki wojenne". "Rozmieszczamy i ćwiczymy, a oni rozmieszczą i przećwiczą zdolności w ramach swoich ćwiczeń. I mamy nadzieję, że – tak jak my w przypadku Baltops – przeprowadzą to z pełną transparentnością, profesjonalnie i bezpiecznie" – dodał.
Grady powiedział, że ćwiczenie obserwują co najmniej trzy rosyjskie okręty i dodatkowa jednostka rozpoznawcza, czego należało się spodziewać w przypadku tak dużych, zapowiedzianych manewrów. "Spodziewałem się, że tu będą. Działają bardzo profesjonalnie, w sposób, jakiego oczekiwałbym od marynarzy" – powiedział. Dodał, że w trakcie rosyjskich manewrów Zapad "należy się spodziewać, że też będziemy obserwować to ćwiczenie".
"Tak działamy na wodach międzynarodowych i jak długo robimy o profesjonalnie, bezpiecznie i w granicach międzynarodowych standardów, wszystko jest dobrze" – powiedział Grady.
Zapewnił też, że przechwycenie we wtorek nad Bałtykiem amerykańskiego bombowca B-52 przez rosyjski myśliwiec Su-27 nie było niczym nadzwyczajnym, było spodziewane, odbyło się bezpiecznie i zgodnie z międzynarodowym prawem.
"Nic nie poszło nie tak. The B-52 są tutaj, współdziałają z sojusznikami i partnerami w tej części świata. Że zostaną przechwycone przez rosyjskie myśliwce, było do przewidzenia. Stało się to w międzynarodowej przestrzeni powietrznej, zgodnie z zasadami, określiłbym to jako rutynę" – powiedział. MacAlpine porównał operację Rosjan do "szybkiej reakcji samolotów, które wystartowały z Wielkiej Brytanii, gdyby rosyjskie samoloty wleciały w międzynarodową przestrzeń powietrzną nad Morzem Północnym".
W rozpoczętej 1 czerwca 45. edycji ćwiczenia Baltops uczestniczy 50 okrętów i 55 statków powietrznych z 12 państw NATO i dwóch partnerskich; w ćwiczeniu uczestniczy połączone stanowisko operacji powietrznych (CAOC) w Niemczech.
Ćwiczenie obejmuje także desant z morza, ćwiczony na Łotwie, w Niemczech i Polsce. Zakończy się 18 czerwca w Kilonii.
Baltops to coroczne ćwiczenie morskie odbywające się od 1971 r. na Bałtyku i w krajach regionu. Od 1993 r. były one częścią Partnerstwa dla Pokoju, a w manewrach zaczęły brać udział państwa partnerskie i aspirujące wówczas do członkostwa w NATO, w tym Polska. Od lat w ćwiczeniach uczestniczą Finlandia i Szwecja. Przed agresją na Ukrainie w ćwiczenia Baltops kilka razy wzięła udział także Rosja.
brw/ wkt/