W ubiegłym tygodniu cena ropy naftowej spadła do najniższych poziomów w historii. Na świecie są kłopoty z odbiorem ropy i jej produktów, zapasy rosną w szybkim tempie, a tankowce przeistaczają się w zakotwiczone na morzu magazyny. Całe to zamieszanie, niezależnie od pandemii koronawirusa, napędza także giełdowa gra na zwyżkę cen ropy.
Od dwóch miesięcy niemal cała światowa gospodarka jest w kwarantannie. Ograniczono produkcję przemysłową, a transport niemal całkowicie zamarł, drastycznie spadł więc popyt na ropę. Mimo ograniczenia wydobycia o ok. 10 proc. przez kraje OPEC i Rosję, zapasy na całym świecie wciąż rosną. Niska cena przyciąga giełdowych graczy liczących na zyski, gdy jej cena zacznie w końcu zwyżkować.
Giełdowe (con)tango…
Na początku ubiegłego tygodnia cena ropy WTI (West Texas Intermediate - standard amerykański) na nowojorskiej giełdzie spadła do 9,40 USD, a pewnej nocy osiągnęła nawet… minus 37 USD za baryłkę. Producenci ropy w USA skłonni byli dopłacić nabywcom, w tym rafineriom, mającym jeszcze wolne moce magazynowe, za odbiór surowca.
Oprócz wielkiej nadpodaży ropy na całym świecie i niskiego kursu ropy WTI na nowojorskim parkiecie, dodatkową presję na długoterminowe zakupy ropy po okazyjnej cenie wywiera tzw. efekt contango. Amerykański fundusz ropy (United States Oil Fund) w imieniu drobnych inwestorów giełdowych, zawarł ogromną liczbę kontraktów terminowych (tzw. futures) na zakup ropy WTI na maj br. Szacuje się, że w czasie tygodnia fundusz zebrał z rynku 1,6 mld USD, reprezentując ponad 30 proc. wszystkich kontraktów na ropę WTI.
Część rynku wiedząc o nadchodzącym dniu zamknięcia (rozliczenia) przez fundusz kontraktów majowych (21 kwietnia), zareagowała ich wcześniejszą wyprzedażą, co doprowadziło na końcu do obniżenia notowań ropy WTI o 40 proc. w stosunku do ceny otwarcia. Po odbiciu, kupowano kontrakty na czerwiec, których cena wynosiła już ponad 20 USD za baryłkę, licząc na zyski związane ze spodziewanym wzrostem cen ropy w kolejnym miesiącu. Inwestycji w kontrakty terminowe na ropę WTI i Brent jest zresztą na światowych giełdach bardzo wiele, także na znacznie dłuższe niż miesiąc okresy.
Spadek cen ropy WTI uwypuklił skrajną nadpodaż surowca w kwietniu, umacniając przekonanie rynku o wzroście ilości ropy magazynowanej na morzu w nadchodzących tygodniach. Powodem jest także to, że składowanie jej zapasów na lądzie jest już mocno utrudnione. Magazyn ropy w Cushing (Oklahoma) 10 kwietnia był zapełniony w 72 procentach z 76 mln baryłek pojemności. Przy obecnym tempie tworzenia zapasów, pozostałe 21 mln baryłek ma wypełnić tamtejsze zbiorniki do maja.
Na skutek giełdowych transakcji spekulacyjnych dochodzi do dużych różnic w wycenach kontraktów terminowych (futures), a ich cena jest znacząco wyższa niż kontraktów na rynku natychmiastowym (spot), co określa się właśnie jako „contango”, przy czym te wahania są jeszcze zwielokrotnione przez anormalną obecnie sytuację nadpodaży ropy na rynku.
Wszystkie te działania zwiększają popyt na magazynowanie kupionej po niskiej cenie zarówno surowej ropy naftowej jak i jej produktów, których pracujące wciąż rafinerie nie mogą sprzedać. A to z kolei prowadzi do wynajmowania coraz większej liczby tankowców, w tym także produktowców do pełnienia roli pływających magazynów.
Jak informują media branżowe, stawki frachtowe i czarterowe zbiornikowców do przewozu produktów naftowych na rynku spot (transakcji natychmiastowych) rosną do wysokich poziomów przy rekordowej liczbie statków unieruchomionych z powodu kongestii lub pełnienia przez nie roli pływających magazynów.
200 zbiornikowców jako magazyny ropy
Według danych firmy analitycznej Kpler, w ub. poniedziałek na świecie składowanie ropy naftowej wraz z kondensatem osiągnęło (a wg innych źródeł nawet przekroczyło) 150 mln baryłek, co oznacza wzrost o 23,2 mln baryłek w ciągu poprzedzającego tygodnia. Były one magazynowane w sumie na 174 zbiornikowcach, w tym 73 VLCC (o nośności do 320 tys. ton). Dwa dni później na całym świecie było już 177 statków pełniących rolę zakotwiczonych na morzu magazynów, w których zbiornikach składuje się 46,6 mln baryłek przetworzonych produktów naftowych, co stanowi największą ilość, jaką kiedykolwiek odnotowano.
"W samym tylko maju możemy zobaczyć 200 zbiornikowców VLCC, działających jako magazyny ropy składowanej na morzu, ponieważ rynek naftowy stara się znaleźć równowagę" – szacuje firma Affinity (Shipping).
"Na tle nadpodaży na rynku ropy naftowej i silnego efektu contango (zawierania kolejnych kontraktów terminowych na ropę WTI i Brent - red.), ropa przechowywana w pływających magazynach bije nowe rekordy. Znaczna liczba tankowców opuszczających flotę w celu zawarcia kontraktów na przechowywanie surowca dobrze wróży perspektywom tego segmentu floty w perspektywie krótko- i średnioterminowej” – ocenia Arctic Securities.
Poprzedni szczyt składowania ropy na tankowcach pełniących rolę zakotwiczonych morskich magazynów odnotowano w 2009 r., gdy przechowano w tej formie ponad 100 mln baryłek.
Pomimo, iż kraje OPEC+ zgodziły się na zmniejszenie produkcji o 9,7 mln baryłek dziennie (bpd) w maju i czerwcu, większość analityków uważa, że z powodu pandemii koronawirusa, nadmiar ropy może wynieść co najmniej 10 mln bpd w drugim kwartale br. To z kolei będzie oznaczało utrzymanie presji na obniżkę cen i wzmocnienie efektu "contango".
"Jeśli 10–15 procent tankowców będzie dodatkowo dostępne do roli magazynowania na morzu, będzie można tak składować od 220 do 330 mln baryłek. W nadchodzących miesiącach, w miarę zwiększania się nadwyżek ropy, możemy zaobserwować znaczny wzrost pływających magazynów” – twierdzi Międzynarodowa Agencja Energii.
Zapasy rosną, bo rafinerie wciąż produkują
W związku z tym, że rafinerie nie są w stanie nadążyć ze zmniejszaniem produkcji za załamującym się popytem, zwiększa się również nadwyżka podaży przetworzonych produktów naftowych.
"Podczas, gdy rafinerie w Indiach i USA coraz bardziej zmniejszają przerób ropy naftowej, rafinerie w Europie mogą być zmuszone do zamknięcia w następnym miesiącu, aby przywrócić równowagę na rynku. To jednak nie stanie się z dnia na dzień” - twierdzi Henry Curra, kierownik globalnych badań Braemar ACM.
Z kolei Kpler ujawnił, że do tej pory w kwietniu magazynowanie na morzu czystych produktów naftowych zwiększyło się o 18,6 mln baryłek. Na produktowcach składowane są zwłaszcza paliwo lotnicze i benzyna.
"Działalność związana z magazynowaniem na morzu nie ogranicza się tylko do tankowców VLCC, wiele zapytań dotyczy także zarówno statków typu suezmax i aframax. Natomiast w odniesieniu do produktowców pojawiło się zapotrzebowanie na zbiornikowce MR, LR1 i LR2" – informuje broker Affinity (Shipping).
Zbiornikowce MR (Medium Range) mają nośność od 40 tys. do 55 tys. ton, LR 1 (Long Range 1) - od 55 tys. do 80 tys. ton nośności, a LR2 (Long Range2), to statki o nośności od 80 tys. do 160 tys. ton.
Zatłoczone porty i pełne terminale lądowe
Niezależnie od magazynowania ropy na morzu, wiele tankowców po prostu czeka na redach, borykając się z poważnym zatłoczeniem portów (kongestią), nie mogąc wyładować ropy z powodu całkowicie wypełnionych jej zapasami terminali na lądzie.
Główny analityk ds. płynnych ładunków masowych IHS Markit, Fotios Katsoulas informował, że w północno-zachodniej Europie, a w szczególności w terminalach śródziemnomorskich, są "ogromne opóźnienia", a w regionie zakotwiczona jest rekordowa liczba produktowców.
Wraz ze spadkiem zużycia benzyny i paliwa lotniczego podczas wybuchu koronawirusa, a także niskim poziomem wody na Renie uniemożliwiającym transport barkami, europejskie rafinerie będą musiały stawić czoła rosnącym zapasom produktów naftowych.
"Gestorzy ładunków ropy naftowej i jej produktów mają poważne trudności ze znalezieniem nabywców lub magazynów. Sytuacja ta ma trwać tygodniami, ponieważ rynek nie jest w stanie wchłonąć ilości, które zazwyczaj są wysyłane na kontynent. Powoduje to niedobór dostępnych tankowców pod przyszłe ładunki, windując stawki frachtowe na rynku spot do nowych rekordowych poziomów" - powiedział Katsoulas.
GL