Armatorzy norwescy planują zamówić w ciągu najbliższych pięciu lat 177 statków i cztery mobilne platformy offshore. Skorzystają na tym głównie stocznie norweskie.
Kombinacja spodziewanych wzrostów przychodów, poprawy wyników finansowych na działalności operacyjnej i lepszych warunków na rynkach kapitałowych czynią armatorów norweskich bardziej gotowymi i lepiej przygotowanymi do zwiększenia zamówień na nowe statki.
Według ankiety przeprowadzonej przez Norges Rederiforbund (Norweskie Stowarzyszenie Armatorów), której wyniki opublikowano wczoraj w raporcie "Think Ocean - Maritime Outlook Report 2018", armatorzy z Norwegii zadeklarowali, że w ciągu najbliższych pięciu lat planują zamówić 177 statków i cztery platformy offshore. Większość zamówień przypadnie na segment transportowy żeglugi.
Ok. 70 proc. armatorów zajmujących się żeglugą oceaniczną oraz żeglugą bliskiego zasięgu planuje zamawianie nowych statków przez najbliższych pięć lat, podczas gdy inwestycje w nowy tonaż planują tylko cztery na każdych dziesięć firm, zajmujących się żeglugą offshore (flota serwisowa, itp.) i tylko jedna na dziesięć spośród tzw. drilling contractors, czyli operatorów platform i/lub statków wiertniczych.
Armatorzy uprawiający żeglugę oceaniczną mają zamiar zamówić 89 statków, sektor żeglugi i usług offshore - 46 jednostek, a armatorzy uprawiający żeglugę małą i przybrzeżną - 42 statki. Niemal sześciu z każdych dziesięciu armatorów offshore zapewnia, że będą wybierali stocznie norweskie do realizacji planowanych w najbliższym pięcioleciu zamówień.
Między innymi o norweskim patriotyzmie gospodarczym (wśród armatorów norweskich wybierających rodzime stocznie) i wspierających go rządowych mechanizmach protekcjonistycznych piszemy w naszym wcześniejszym materiale:
Stocznie norweskie - jak sobie radzi konkurent i partner polskiego przemysłu okrętowego
Polskie stocznie nie mogą więc za bardzo liczyć na nowe, lukratywne zamówienia na statki w pełni wyposażone dla norweskiego sektora offshore. Skorzystać za to mogą na prognozowanym wzroście zamówień nasze stocznie zajmujące się podwykonawstwem konstrukcji okrętowych (sekcji i bloków) oraz częściowo wyposażonych statków i kadłubów.
PBS, rel (NR)
Sytuacja stoczni w Norwegii,co wcale nie znaczy norweskich nie jest ani dobra ,ani jednoznaczna.
Przykładowo Vard Langsten naleząca z grupą innych do Fincantieri w marcu 2018 miała portfel na 3 jed ochrony wybrzeza
kazda po 2 mld NOK. Do tego dwa wycieczkowce ekspedycyjne po 155 mln $.
Hanseatic Natura +1 mają po 138 m, a ich kadłuby 15540 GT powstają w Vard Tulcea (Rumunia).
Dodatkowo dochodzi statek badawczy ST-126.
Mimo,ze to tylko 5 jednostek, to inni mogą jedynie pomarzyć o takim portfelu.
Stacznie Ulstein i Kleven głównie bazują na polskich kadłubach lub ich blokach.
Nalezy tez zauwazyć,ze Norwegowie często podają statki powyzej 15 m po pokładzie i w zasadzie zapomnieli o statkach towarowych
oraz platformach "offshorowych".
Mieczyslaw
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.