Ciężkie czasy przed marynarzami PŻM

Na początku roku taki sam scenariusz pojawił się w Polskim Ratownictwie okrętowym. Obcięli pensję , z 10 godzinnego systemu pracy wprowadzili 12 godzinny system, obcięli marynarza oraz elektryka ,a o premiach już dawno można było zapomnieć. Prezes rozmawiał poinformował załogę prosił o deklaracje kto zostanie z firma. Przedstawił plan naprawczy firmy, zapewnił że to chwilowa sytuacja etc. Oczywiście wszyscy podczas spotkań zadeklarowali że zostaną. Niestety podczas następnych mustrowań pojawiły się problemy gdyż połowa z załóg zrezygnowała. Nie byli to tylko najbardziej wykwalifikowani pracownicy typu oficerowie/mechanicy ale marynarze kucharze fitterzy. W/W firmie kryzysów było kilka i zawsze odbijało się to na załogach morskich . Prawda jest taka załogi nie są od uzdrawiania firm . Życie się toczy dalej i gdzie chodzi o pieniądze nikt nie będzie się szczypał. Życze powodzenia Polskiej Żegludze Morskiej

Niewielu, spośród wielu, zarobiło wiele, robiąc bardzo niewiele. Czas by urząd skarbowy sprawdził majątki cwaniaków.

Na kosztach załogowych oszczędzi się niewiele,bo i udział kosztów załogowych w kosztach całkowitych firmy jest niewielki.''Oskubanie''wynagrodzeń z dodatków płacowych o charakterze socjalnym wydaje się być przygotowaniem do urynkowienia polityki kadrowej(zatrudniania obcych załóg).Przede wszystkim liczą się koszty zarządzania,zaopatrzenia i paliw,utrzymania bieżacej gotowości technicznej i remontów,ubezpieczeń,stałe i zmienne.

Spadek cen paliw statkowych wyhamował,producenci''tną'' wydobycie pojawiają się nawet sporadyczne,krótkotrwałe, zwyżki cen.Przeważnie dzieje się tak ,że gdy rosną ceny paliw,to rosną także stawki frachtowe i może kryzys żeglugowy przejdzie do historii.

To tam za te grosze ktos jeszcze plywa ?